Surowcowy indeks CRB Futures spadał wczoraj po raz kolejny, choć tym razem minimalnie, bo tylko o 0,1 proc. Nie zmieniło to jego sytuacji - jest najniżej od początku 2004 r. Taniała wczoraj ropa naftowa, aluminium i kruszce, drożała m.in. miedź.
Od szczytu z początku lipca CRB Futures stracił już 46 proc. i na razie nic nie wskazuje, żeby tendencja na rynku miała się zmienić. Wśród inwestorów niezmiennie dominuje przekonanie o nadchodzącej recesji w głównych gospodarkach świata, które musi przełożyć się na spadek popytu na surowce. Zresztą gdzieniegdzie na recesję nawet nie trzeba czekać,
ona już tam jest - jak choćby w Wielkiej Brytanii.
Wczoraj właśnie te obawy spowodowały spadek cen ropy naftowej, która kosztowała na początku sesji w Nowym Jorku 63,08 USD za baryłkę, o 1,6 proc. mniej niż w piątek. Na uczestnikach rynku najmniejszego wrażenia nie zrobiła piątkowa obniżka kwot wydobycia przez OPEC. Albo nie wierzą, że kraje OPEC będą się do nowej kwoty stosować - zapędy do przekraczania limitów były wszak przez lata powszechne - albo też mają przekonanie, że spadek popytu jest tak głęboki, że redukcja podaży nic nie zmieni.
O 3 proc., czyli dużo więcej niż ropa, taniało srebro. O 1,8 proc. przeceniono aluminium i gaz ziemny, o 1,3 proc. kawę i benzynę. Złoto taniało o 0,4 proc.