Licencjonowanie maklerów i doradców inwestycyjnych znów budzi wielkie emocje. Co prawda po zwycięskiej bitwie, jaką stoczyło środowisko rynku kapitałowego z Ministerstwem Sprawiedliwości (resort w ramach deregulacji chciał zlikwidować licencje), wydawało się, że temat jest już zamknięty. Jak się jednak okazuje, nie do końca.
Podzielony rynek
W ramach deregulacji zawodów licencje dla maklerów i doradców co prawda zostały utrzymane, ale zaproponowano, aby uprawnienia do wykonywania tych zawodów dawały też niektóre zagraniczne tytuły. W projekcie rozporządzenia przygotowanym przez Ministerstwo Finansów zapisano, że licencje będą mogły ubiegać się m.in. osoby, które posiadają tytuł CFA. I chociaż wydawać by się mogło, że instytucje rynku kapitałowego, które w walce o utrzymanie licencji wykazały się nadspodziewaną solidarnością, porozumieją się i przy tym zagadnieniu, to jednak życie brutalnie zweryfikowało ten pogląd. Pomysł przyznawania licencji maklera i doradcy na podstawie tytułu CFA nie podoba się Związkowi Maklerów i Doradców. – Jako ZMiD uważamy, że projekt rozporządzenia, na mocy którego licencja maklera oraz doradcy inwestycyjnego będzie przyznawana na podstawie certyfikatu CFA, nie ma podstaw formalnych – mówi Paweł Cymcyk, prezes ZMiD. Jak tłumaczy, egzamin CFA obejmuje tylko pięć spośród 16 dziedzin tematycznych obowiązujących na egzaminie maklerskim wymaganych przez ustawę o obrocie.
– A zatem 70 proc. wymagań tematycznych obowiązujących kandydatów na maklerów pozostaje poza zakresem tematycznym tego egzaminu. Idąc dalej, egzamin CFA obejmuje 12 spośród 23 dziedzin tematycznych obowiązujących na egzaminie dla doradców, a jedną dodatkową pozycję obejmuje częściowo. Dodatkowo zasady regulujące uzyskanie tytułów CFA oraz uprawnień maklera i doradcy, wykonywania zawodu oraz utratę uprawnień wykazują znacznie więcej różnic niż podobieństw. W przypadku tytułu CFA właściwie nie można mówić o jego wykonywaniu, gdyż nie jest on tytułem zawodowym – wylicza. Jego zdaniem jest to dowód na to, że tytuł CFA nie odpowiada ustawowym wymaganiom, jakie stawia się maklerom i doradcom. – W związku z tym na jego podstawie licencje nie powinny być przyznawane – twierdzi Cymcyk. ZMiD w tej sprawie złożył nawet swoje uwagi w ramach konsultacji projektu rozporządzenia.
Na rynku kapitałowym nie wszyscy jednak podzielają stanowisko Związku Maklerów i Doradców. Po drugiej stronie barykady jest stowarzyszenie CFA Society Poland. Organizacja ta nie zgłosiła uwag do projektu rozporządzania, dlatego, że jej zdaniem zmiany idą w dobrym kierunku.
– Stowarzyszenie CFA Society Poland bardzo popiera proponowane w rozporządzeniu rozwiązania, w myśl których posiadacze tytułu CFA uzyskiwaliby uprawnienie do ubiegania się o wpis na listę maklerów papierów wartościowych lub listę doradców inwestycyjnych bez konieczności składania egzaminu – brzmi oficjalne stanowisko zarządu CFA Society Poland, które zostało przesłane „Parkietowi". – Od lat 90. ubiegłego stulecia tytuł CFA stał się niekwestionowanym światowym standardem dla osób pracujących w obszarze inwestycji. Charakteryzuje się bardzo rygorystycznymi wymogami. Do jego uzyskania konieczne jest zaliczenie trzech etapów egzaminu, który przeprowadzony jest w języku angielskim. Dodatkowym wymogiem jest posiadanie co najmniej czteroletniego doświadczenia zawodowego przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, czego wymogi na doradcę inwestycyjnego nie przewidują. Poza zagadnieniami prawnymi zawartymi na egzaminie na doradcę inwestycyjnego i maklera egzamin CFA obejmuje wszystkie zagadnienia obowiązujące na tych egzaminach. Różnice wynikające z kwestii prawnych niweluje jednak wymóg CFA bezwarunkowej znajomości regulacji regulacji prawnych we wszystkich jurysdykcjach, w których działa pracodawca i klient posiadacza tytułu CFA. Jeśli mielibyśmy się trzymać zapisów ustawy, to tytuł CFA jest jedynym, jaki spełnia wymogi wpisu na listę doradców inwestycyjnych – twierdzi zarząd CFA Society Poland.