Do 15 grudnia do Włoch wróciło 110 mld euro — w ostatnim tygodniu przed końcem amnestii 2,4 mld euro — kapitałów zdeponowanych zagranicą, bo ich właściciele nie chcieli płacić włoskich podatków. Ogłoszona w październiku amnestia, swoisty puklerz fiskalny uchronił inwestorów od postępowania karnego. Zapłacili jedynie grzywnę uwalniająca od odpowiedzialności, w wysokości 5,5 proc. kapitału. Resort finansów uzyskał więc nieplanowane w budżecie 5,5 mld euro.
W związku z takim niespodziewanym sukcesem rząd włoski postanowił w czwartek przedłużyć tę amnestię do 30 kwietnia, ale podwyższył do 6 proc. wysokość grzywny.
Wzięto pod uwagę skargi wielu podatników, którym zabrakło czasu na zamknięcie szczególnie skomplikowanych pozycji finansowych i sprowadzenie zainwestowanych środków fizycznie albo za pośrednictwem firm powierniczych. O dodatkowe udogodnienia zwróciły się też włoskie banki i organizacja pracodawców Confindustria.
Nowa amnestia pozwoli sprowadzić do kraju dalsze 20-30 mld euro — szacowano w parlamencie.
Ok. 45 proc. pieniędzy, które już wróciły do kraju, pochodziło ze Szwajcarii, 31 proc. z Luksemburga, reszta z takich rajów jak San Marino. Bankierzy szwajcarscy wykorzystali przy tym do maksimum przepisy o tzw. repatriacji prawnej, która pozwala uniknąć płacenia grzywny i jednocześnie zachować środki poza Włochami. To są ogromne sumy.