– Dostaliśmy jajkiem w twarz i zasługujemy na krytykę – przyznaje Jamie Dimon, prezes banku JPMorgan Chase.
Transakcje, które tak dużo kosztowały JPMorgana, były związane z działalnością tajemniczego londyńskiego tradera Bruno Iksila zwanego londyńskim wielorybem i Lordem Voldemortem (od głównego czarnego charakteru w „Harrym Potterze"). Iksil, Francuz pracujący dla JPMorgana, przeprowadzał ogromne transakcje na rynku korporacyjnych CDS, czyli instrumentów finansowych będących zabezpieczeniem przed bankructwem dłużnika. Jego działalność wywoływała niepokój konkurencji, która skarżyła się, że Iksil ma zbyt duży wpływ na ceny tych instrumentów. Potrafił on np. założyć pozycję na kontrakty na jeden z indeksów wartą 100 mld USD. W końcu jednak działania Iksila przyniosły poważną stratę i mocno uderzyły w reputację jego banku.
JPMorgan Chase zapewnia, że strata ta będzie częściowo zrekompensowana innymi transakcjami. Tak więc może wynieść ostatecznie 800 mln USD. Oznacza to jednak, że JPMorgan skończy ten kwartał na minusie. Niewykluczone również, że będzie stratny w ?III?kwartale. – JPMorgan ryzykuje stratę jeszcze większych pieniędzy, gdyż konkurencja zorientuje się, co on zrobi, by wycofać się z tych pozycji. Koszty nietrafionych transakcji mogą uderzać w wyniki JPMorgana nawet do końca roku – uważa Charles Peabody, analityk z amerykańskiej firmy Portales Partners.
Duża strata w wyniku działań „Voldemorta" pojawiła się w bardzo złym momencie dla JPMorgana. Prezes Dimon, wraz z innymi szefami dużych banków, namawiał bowiem Rezerwę Federalną do rozluźnienia regulacji dotyczących reguły Volckera, czyli zasady ograniczającej bankom możliwość prowadzenia działalności spekulacyjnej na własny rachunek. Ryzykowne transakcje Iksila na pewno będą poważnym argumentem w rękach przeciwników rozluźniania regulacji.