W tym kwartale japoński jen jest najlepszy w gronie wiodących walut na świecie. W czasach zawirowań rynkowych kupują go gracze szukający bezpiecznej przystani dla swojego kapitału.
Z rynku opcji płyną coraz silniejsze sygnały, że do końca tego roku japońska waluta może umocnić się do 115 JPY za amerykańskiego dolara z obecnego poziomu bliskiego 120 JPY.
Dlaczego inwestorzy grają przeciwko premierowi Shinzo Abe, który chce pobudzić inflację i ożywić koniunkturę w tej trzeciej gospodarce świata, której mógłby pomóc słabszy jen, a szczególnie tamtejszym eksporterom?
Silnym magnesem jest dla nich nadwyżka na rachunku obrotów bieżących sprawiająca, że Japonia jest postrzegana jako względnie odporna na zewnętrzne szoki, takie jak np. niespodziewana dewaluacja chińskiego juana w sierpniu.
Tymczasem umacniający się jen w ocenie rządu i banku centralnego jest szkodliwy i nie bardzo wiadomo w jaki sposób można się temu przeciwstawić. Stratedzy wskazują, że Abe i Bank Japonii niemalże zużyli już całą amunicję.