Argentyńsko-chiński kontrakt nuklearny podpisano kilka dni przed zapowiedzianymi na niedzielę wyborami parlamentarnymi, w których faworytem jest sprzyjający biznesowi centroprawicowy burmistrz Buenos Aires Mauricio Macri. Jego zwycięstwo spowoduje pozbawienie wpływów zwolenników polityki protekcjonizmu realizowanej przez Cristinę Fernandez de Kirchner.

Wprawdzie Chiny ostatnio ograniczyły swoje finansowe zaangażowanie w bardziej ryzykownych krajach latynoskich, takich jak Wenezuela, ale Argentyny to nie dotyczy, a jest jej bardzo na rękę, bo zamknięte są przed nią globalne rynki kredytowe.

Buenos Aires jest już jednym z największych klientów Pekinu, bo od 2007 r. Chiny pożyczyły Argentynie 19 mld USD na projekty infrastrukturalne, realizowane zresztą przez chińskie firmy. W minionym roku wsparły zaś 11 mld USD topniejące rezerwy walutowe Argentyny. Kontrakt jest też kolejną próbą forsowania eksportu chińskiej technologii nuklearnej.