Pierwszy element przyniósł podkreślenie słabości, która w finale przejdzie do historii jako najgorsze pierwsze sześć miesięcy S&P500 od 1970 roku. Bez dużego marginesu błędu można założyć, iż większość inwestorów obecnych na rynku zwyczajnie nie doświadczyła tak słabej sumy dwóch pierwszych kwartałów. Przyczyna jest dość banalna - trzeba mieć przeszło 70 lat doświadczenia na rynku, których większość oczywiście nie ma. Przesunięcie uwagi na indeks DJIA przesuwa okres porównań na rok 1962, a w przypadku Nasdaqa Composite rynek napisał właśnie historię najgorszej pierwszej połowy od początku istnienia indeksu. Pomijając nawet Nasdaqa, 30 czerwca inwestorzy mogli podsumować dotychczasową część 2022 roku jako najgorszy okres w historii rynków, jakiego większość doświadczyła. Układ sił jest zatem wyjątkowy i wyjątkowy jest też kontekst wejścia w drugą połowę roku, która zaczęła się stosunkowo spokojnie, ale bez okazywanego często w takich wypadkach optymizmu. Mocne odbicie wskazywałoby na przyjęcie założenia, iż w końcówce roku poziomy cenowe będą wyższe, a przełom II i III kwartału wyznacza dno bessy.
Z ocenami otwarcia III kwartału warto jednak poczekać do zaczynającego się dziś tygodnia. Poniedziałkowe święto w USA spowodowało, iż naprawdę w piątek inwestorzy na Wall Street myśleli raczej o długim weekendzie niż spoglądali na perspektywy rynku w drugiej połowie roku. Oczywiście jeden czy drugi dzień nie zmienia fundamentów, ale otwarcie pozwoli spojrzeć na ile przecena z pierwszych sześciu miesięcy zachęciła do zakładów o wzrosty w kolejnych sześciu miesiącach. Zadanie utrudni spotkanie z comiesięcznymi danymi z rynku pracy, ale też z upublicznienie protokołów z ostatniego posiedzenia FOMC. Tylko te dwie publikacje wpłyną na kształt oczekiwań rynku wobec polityki Rezerwy Federalnej i ukształtują prognozy tego, czym skończy się lipcowe posiedzenie FOMC. Przestrzeń do zmiany oczekiwań wobec skali podwyżki stóp procentowych przez Fed jest szeroka, nie tylko z racji ostatniej – większej od oczekiwań podwyżki na czerwcowym posiedzeniu FOMC – ale również z racji łamania się konsensusu, co do terminu pierwszych obniżek ceny kredytu, które zaczęły nie tylko pojawiać się w prognozach rynku, ale też dynamicznie przesuwać z lipca na czerwiec 2023 roku.
Niestety z perspektywy rynków akcji zarówno sytuacja gospodarcza, jak i polityka Fed muszą najpierw stać się gorsze, by później mogły stać się lepsze. Fed musi zacieśniać cenę kredytu mimo tego, iż na horyzoncie rysuje się recesja, a gospodarka już operuje w kontekście stagflacyjnym. Za tymi działaniami i układem sił musi pójść spadek zysków spółek i dostosowanie wycen na rynkach akcji. W praktyce oznacza to ryzyko dalszych przecen, pogłębienia spadków indeksów i znalezienie punktu równowagi na poziomach niższych od obecnych. W naszej ocenie scenariuszem bazowym na kolejne sześć miesięcy jest raczej kontynuacja przecen w III kwartale. Może nie będą to spadki spektakularne, choć scenariusz recesyjnie nie pozwala wykluczać i takiego ryzyka, ale powrót na rynek przed pozycjonowaniem się inwestorów pod nowe rozdanie w gospodarce nie będzie łatwy przed początkiem IV kwartału. Oczywiście, giełdy wyprzedzają wydarzenia w gospodarce – nadciągającą recesję wyceniają właściwie od jesieni zeszłego roku – i znacząca część spowolnienia jest już w cenach. W cenach nie może jednak jeszcze być nadciągającego ożywienia, bo nie widać takiego w gospodarce.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ