Najgorsze pierwsze półrocze od dekad lub setek lat
Kamil Cisowski, DI Xelion
Nie doszło niestety do zwrotu akcji na ostatniej czerwcowej sesji. Główne europejskie indeksy otwierały się na bardzo silnych minusach i przez cały dzień poruszały się w niezwykle wąskim przedziale wahań, by zamykać się w pobliżu poziomów porannych, co oznaczało przeceny od 1,09% (IBEX) do 2,47% (FTSE MiB). Francuska inflacja okazała się nieco wyższa od oczekiwań, co przesądza, że w całej strefie euro zobaczymy podczas dzisiejszej publikacji nowy szczyt – konsensus zakłada wzrost HICP z 8,1% r/r do 8,5% r/r. Przy obrotach po raz pierwszy od dawna przekraczających 1 mld zł WIG20 spadał wczoraj o 2,15%, mWIG40 o 2,47%, a sWIG80 o 1,11%. O 4,50% przeceniał się KGHM, o 4,26% PGNiG, ale wymienianie kolejnych spółek nie ma sensu – żaden komponent głównego indeksu nie zamknął się na plusie, a tylko Orange zakończyło dzień neutralnie. W mWIG-u na wzmiankę zasługuje Grupa Pracuj (+10,22%).
Ubiegłotygodniowe odbicie sprawiło, że wbrew obawom S&P500 nie zakończyło pierwszego półrocza najgorzej od 1932 r., a „tylko” od 1970 r. Wczoraj główny indeks nowojorskiej giełdy spadał o 0,88%, a NASDAQ o 1,33%. Końcówka miesiąca, której towarzyszył trzydniowy spadek rentowności 10-letnich obligacji skarbowych z 3,25% do 3,0% potwierdza bardzo silny rebalancing inwestorów instytucjonalnych z akcji na obligacje, również mające za sobą drugi niezwykle zły kwartał. W ich przypadku historycznych analogii dla 1H2022 zwyczajnie nie ma, chyba że przesuniemy się setki lat do tyłu (Deutsche Bank pisze o większym spadku w 1788 r.).
Przy olbrzymiej niepewności dotyczącej dalszego zachowania rynku akcji rynek długu wydaje się znajdować blisko punktu przełomowego. Najgorsze prognozy banków inwestycyjnych mówią o powrocie rentowności amerykańskich 10-latek do czerwcowych szczytów (3,50%), konsensus znajduje się niedaleko poziomów sprzed trzech dni (3,2%). Wzrost oczekiwań co do podwyżek w krótkim terminie wywołuje już przekonanie o tym szybszym rozpoczęciu cyklu obniżek z powodu uważanej aktualnie za właściwie przesądzoną recesji. Według wycen rynkowych niezerowa stała się nawet szansa, że Fed zacznie wycofywać się ze swoich działań w 1Q2023. W przypadku bundów, których rentowności spadły od połowy miesiąca z 1,9% do 1,33% odwrót jest nawet silniejszy. Szantaż gazowy Rosji rodzi bardziej pytania o skalę zapaści w Niemczech niż o jej wystąpienie.
To powiedziawszy, kalendarzowe cezury są czasem, by odpowiedzieć na pytanie „co dalej”. I jeżeli przywołane zostało odniesienie do 1970 r., rozpoczynającego dekadę stagflacji, najgorszy możliwy aktualnie scenariusz, warto przypomnieć, że S&P500 w drugiej połowie roku wzrosło o 21%. Pozytywny scenariusz miał miejsce we właściwie wszystkich skrajnie negatywnych przypadkach pierwszego półrocza na Wall Street, gdy weźmiemy pod uwagę każdy rok, w którym odnotowano nawet lekką przecenę, prawdopodobieństwo wzrostów wciąż wynosi lekko powyżej 50%. Pomimo inflacji notującej kolejne rekordy na poziomie twardych danych, sygnałów o jej chłodzeniu w drugiej połowie roku przybywa. Wczorajszy odczyt bazowego wskaźnika PCE (preferowana miara Fed) przyniósł kolejny spadek, tym raz z 4,9% r/r do 4,7% r/r. Ceny ropy WTI powróciły do około 105 USD/b.