Po kilku dniach solidnych wzrostów apetyty inwestorów zostały rozbudzone. WIG20 wczoraj zbliżył się na dystans 15 pkt do ubiegłorocznego szczytu. Początek dzisiejszych notowań mógł wskazywać, że podjęta zostanie próba ataku na ten poziom. Na starcie indeks największych spółek naszego parkietu zyskiwał około 0,2 proc.

Okazało się jednak, że popyt przynajmniej na razie nie zamierza przeprowadzać kolejnej szarży. Zamiast więc ataku byków mamy lekkie cofnięcie. O godz. 12.30 WIG20 był nawet pod kreską. Skala przeceny też jest jednak ograniczona, wynosi na razie około 0,4 proc.  Na parkiecie mamy więc na razie klasyczne przeciąganie liny, z lekką przewagą sprzedających.

Problem z obraniem kierunku mają nie tylko największe firmy. To samo tyczy się średnich i małych spółek. Spośród indeksów warszawskiego parkietu na razie najgorzej radzi sobie mWIG40, który traci ponad 0,3 proc. Z kolei sWIG80 utrzymuje się na symbolicznym plusie.

Mimo niewielkiej przeceny na GPW dziś nasz rynek należy do jednych z najsłabszych w Europie. Niemiecki DAX jest nieznacznie nad kreską, francuski CAC40 rośnie 0,5 proc., a prym wiodą indeksy rosyjskie, które zyskują ponad 1 proc. Na drugim biegunie jest węgierski BUX i turecki BIST100, które tracą około 0,8 proc.

Wydarzeniem dzisiejszego dnia z pewnością są zmiany w rządzie Mateusza Morawieckiego. Ich wpływ na notowania giełdowe wydaje się być jednak mocno ograniczony. Inwestorzy czekają teraz na to w jakim stylu zaczną kolejną sesję Amerykanie. Kolor zielony na tamtejszym rynku mógłby przekonać również inwestorów w Warszawie do większych zakupów.