Jeremy Grantham, 79-letni współzałożyciel i główny strateg bostońskiej firmy GMO, przyznaje, że choć obecne wysokie wyceny akcji w USA to nie są warunki dobre do „inwestowania w wartość", to jednak zanim dojdzie do mocnej przeceny, możliwa jest jeszcze gwałtowna, kulminacyjna faza hossy („melt-up"). S&P 500 miałby w tym scenariuszu dojść w tym roku do 3400–3700 pkt (25–35 proc. z obecnych pułapów), po czym w drugiej połowie roku trend zacząłby się gwałtownie odwracać, a spadki byłyby kontynuowane w 2019 r.

Przecena ma się zacząć wcześniej zdaniem miliardera Jeffreya Gundlacha, założyciela DoubleLine, nazwanego niegdyś przez magazyn „Barron's" „królem obligacji". Według niego mimo obserwowanego obecnie przyspieszenia zwyżek na giełdach cały rok indeks S&P 500 zamknie na minusie. Jedną z głównych przyczyn ma być zacieśnianie polityki przez banki centralne, a konkretnie redukcja bilansu Rezerwy Federalnej i coraz mniejsze zakupy obligacji w ramach QE przez EBC. Miliarder prognozuje, że najlepszą inwestycją w tym roku mogą się okazać ciągle niedoceniane surowce.

W ostatnich dniach głośno było również o wypowiedzi innego miliardera, również zwanego niegdyś „królem obligacji" Billa Grossa. Ogłosił on prawdopodobny początek bessy na rynku amerykańskich obligacji w związku z tym, że przebite zostały linie 25-letniego (!) trendu spadkowego na wykresach rentowności papierów 5- i 10-letnich.