Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
Wall Street w czwartek musiała wziąć pod uwagę to, że w środę i w nocy pociągnęła za sobą indeksy na innych giełdach. Szczególnie mocno ucierpiał indeks w Chinach. Shanghai Composite stracił 5,22%. Wydawało się, że publikowane w czwartek dane makro obniżając rentowność obligacji nieco bykom pomogą w odbiciu. Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 214 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 206 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych wzrosła. Opublikowano też dane o inflacji CPI w USA. Dowiedzieliśmy się, że we wrześniu wzrosła o 0,1% m/m i 2,3% r/r (oczekiwano odpowiednio 0,2/2,4%). Na rynku akcji atmosfera była bardzo nerwowa. Początek sesji był lekko spadkowy, ale potem obniżające się rentowności obligacji i słabsze dane makro zaczęły bykom pomagać. NASDAQ zyskiwał już około jeden procent, a S&P 500 pół procent, ale wtedy niedźwiedzie zaatakowały i doprowadziły do sporego spadku indeksów. To też nie był koniec zmienności. Obóz byków jeszcze raz spróbował przeprowadzić indeks S&P 500 nad poziom neutralny. Indeks dotknął tego poziomu i zaczął znowu się osuwać. Do końca sesji nie było pewne jak się ona zakończy. Popyt spróbował jeszcze raz zaatakować w ostatniej godzinie sesji, ale niewiele z tego wyszło, co jeszcze bardziej zwiększyło napór podaży. Indeks S&P 500 stracił 2,06% i dotknął rozpoczynającej się w styczniu 2017 roku linii trendu wzrostowego. Naruszył też średnią 200. sesyjną. NASDAQ tracąc 1,25% naruszył podobną linię trendu i średnią 200. sesyjną. Trwa prawdziwa korekta, jakiej od lutego rynek nie widział. W Europie w czwartek środowa przecena w USA i nocna w Azji dała paliwo niedźwiedziom, więc sesja rozpoczęła się w Europie (w tym i na GPW) od spadku indeksów. Pytanie było tylko, czy w drugiej części czekanie na odbicie w USA (bardzo prawdopodobne po wczorajszej panice) pomoże bykom w Europie. Na początku sesji widać było, że ten czynnik (czekanie na odbicie) działa – w całej Europie po sporym spadku indeksów natychmiast włączył się duży popyt, przez co skala spadków szybko zaczęła się zmniejszać. Nic sensownego z tego nie wyszło. Nerwowy początek sesji w USA doprowadził do dużych spadków indeksów w Europie, przez co WIG20 stracił 1,7%. Ponad jeden procent spadły też indeksy mniejszych spółek. Dzisiaj rano rynki azjatyckie uspokajały się, rentowności obligacji w USA nadal spadały (pomagała też udana aukcja 30. letnich obligacji), a kontrakty na amerykańskie indeksy zyskiwały blisko jeden procent. Wyglądało to tak jakby gracze przemyśleli i stwierdzili, że przecena byłą przesadzona. Pomagało też czekania na wyniki trzech dużych banków amerykańskich (umowny początek sezonu publikacji takich raportów). Tym razem odbicie jest prawie pewne – pytanie jedynie, jakie ono będzie.
Analitycy BM BGŻ BNP Paribas
Podczas czwartkowej sesji podaż kontynuowała dominację, co było pochodną nad wyraz słabego zachowania indeksów za oceanem. Chociaż rentowności amerykańskich obligacji skarbowych stopniowo osuwały się, słowa Donalda Trumpa, sugerujące jakoby zachowanie amerykańskiej Rezerwy Federalnej było zbyt gołębie, przyczyniły się do dalszej wyprzedaży na rynku akcyjnym. Globalne rynki bazowe straciły w dniu wczorajszym ponad 1,5% w przypadku DAX, CAC40 oraz FTSE100 oraz ponad 2,0% w przypadku S&P500. Korekta względem ostatnich szczytów należy do największych w ciągu bieżącego roku. Wraz z rosnącą awersją do ryzyka, następował przepływ kapitału do tzw. bezpiecznych przystani do których należy między innymi złoto oraz japońska waluta. Z drugiej strony istotnie na wartości nie zyskiwała amerykańska oraz szwajcarska waluta, które również powszechnie postrzegane są jako miejsca lokowania kapitału w okresach niepewności rynkowej. Notowania na krajowym parkiecie wpisywały się w nastroje na rynkach Zachodniej Europy. WIG20 stracił ostatecznie 1,70% potwierdzając tym samym środowe przełamanie psychologicznego poziomu 2 200 pkt. – najbliższym wsparciem pozostaje poziom 2 100 pkt. Ewentualne przełamanie wspomnianego wsparcia skieruje indeks blue chipów na ponad 1,5 roczne minima. Dziś w kalendarzu makroekonomicznym, poza danymi dotyczącymi bilansu handlowego Państwa Środka, poznamy przede wszystkim wrześniową inflację CPI dla Niemiec oraz dynamikę produkcji przemysłowej dla strefy euro za sierpień. W przypadku USA, popołudniem na rynek napłynie raport uniwersytetu Michigan, który obrazuje bieżącą oraz oczekiwania co do przyszłej sytuacji amerykańskich gospodarstw domowych. Natomiast biorąc pod uwagę wczorajszą kontynuację spadków na amerykańskiej giełdzie, gdzie w przypadku indeksu S&P500 notowania przekroczyły średnią 200-sesyjną, trudno oczekiwań odreagowania w dniu dzisiejszym na rynkach europejskich, w tym krajowym rynku akcji.
Analitycy CDM Pekao
WYBRANE NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE
Amerykańskie indeksy zniżkowały drugi dzień z rzędu. Wśród przyczyn wyprzedaży amerykańskich akcji wskazać można obawy o wzrost stóp procentowych oraz spowolnienie globalnego wzrostu. Dodatkowo prezydent USA Donald Trump podsycił obawy związane z wpływem kolejnych podwyżek stóp procentowych na rynki finansowe, krytykując działania ze strony Rezerwy Federalnej. Firmy energetyczne zniżkowały w ślad za gwałtownym spadkiem cen ropy. Firmy z sektora finansowego i nieruchomości, wrażliwe poziom stóp procentowych oraz narażone na ryzyko ze strony huraganu Michael, również zniżkowały. Liderami spadków były spółki technologiczne, które odnotowały najgorszy dzień od 7 lat. Indeksy DJIA i S&P 500 zniżkowały o około 2%. Nasdaq 100 oraz Nasdaq Composite straciły ponad 1,2%. Indeksy DJIA oraz S&P 500 zanotowały największe spadki od lutego br., docierając do poziomów z lipca br. Europejskie indeksy zbliżyły się do poziomów najniższych od 20 miesięcy.
Większość azjatyckich indeksów akcji odrobiła straty w piątek po największej wyprzedaży globalnych akcji od lutego w związku z odreagowaniem amerykańskich indeksów akcji na rynkach terminowych. Indeks MSCI Azja - Pacyfik odbił z najniższego poziomu od maja 2017 r.