Potencjalni nabywcy to notowany na warszawskiej giełdzie Rainbow Tours oraz należące do zarządzającej funduszami firmy Enterprise Investors biuro podróży Novaturas, największe w krajach bałtyckich.

Rainbow nie ukrywa, że chciałby dopiąć transakcję jeszcze w tym roku. – Jeśli miałaby się przeciągnąć, ten interes przestanie być dla nas interesujący – zaznacza osoba z kierownictwa Rainbow. Po co ten pośpiech? Otóż Orbis Travel działa na pół gwizdka. Choć sprzedaje wycieczki, nie wydrukował jeszcze letniego katalogu ani nie prowadzi akcji reklamowej.

– To opóźnienie oznacza dodatkowe straty – ostrzegają w Rainbow. Orbis też przyznaje, że zależy mu na czasie. – Zmierzamy do tego, by do końca roku podjąć decyzję dotyczącą przyszłości spółki – powiedział „Parkietowi” wiceprezes Orbisu Ireneusz Węgłowski. Jeśli jednak nie dojdzie do porozumienia z inwestorami, to „w grę wchodzą jeszcze inne opcje”. Wiceprezes nie zdradził jakie. W branży uważa się, że mogłoby to być wyłączenie rentownego biznesu i likwidacja spółki.

Apetyty inwestorów hamuje sytuacja finansowa Orbis Travel. W tym roku przychody spółki spadły o blisko 20 proc., a strata na koniec roku może przekroczyć 20 mln zł. Blisko połowę straty przyniosła najważniejsza część działalności – turystyka wyjazdowa. – To dlatego, że koszty imprez w wielu przypadkach przekraczały ceny sprzedaży – tłumaczy dyrektor Centrum Turystyki Wyjazdowej Orbis Travel Jarosław Mojzych. W tym roku podobnie było także w innych biurach podróży. Ale na pozostałej działalności, czyli turystyce przyjazdowej oraz sprzedaży biletów lotniczych, Orbis Travel też stracił.

Wartością spółki pozostaje rozpoznawalna marka, do tego może biura. Jej sytuacja finansowa sprawia, że może być sprzedana za symboliczną złotówkę.