[b]Kierowana przez pana grupa choć w czerwcu ma się pojawić na giełdzie, nie wyemituje akcji. Część papierów sprzeda tylko Skarb Państwa. Co zatem debiut giełdowy da firmie?[/b]
Już same przygotowania do oferty dały nam dużo korzyści: uporządkowanie relacji między spółkami w grupie, większą transparentność, usprawnienie procesu raportowania i wprowadzenie międzynarodowych standardów rachunkowości. Kiedy już wejdziemy na GPW, Tauron będzie miał realną wycenę rynkową. To ułatwi nam rozmowy z instytucjami finansowymi, również w sprawie pozyskiwania finansowania ze źródeł innych niż giełda.
[b]Przez półtora roku od czerwcowego debiutu Tauron nie będzie mógł wyemitować nowych akcji. Co musiałoby się zmienić w ciągu tych 18 miesięcy, abyście po zakończeniu tego okresu zdecydowali się na podwyższenie kapitału?[/b]
Mogę powiedzieć tylko tyle, że kiedy półtora roku temu podejmowaliśmy decyzję o debiucie giełdowym, z instytucji finansowych płynął do nas jasny sygnał: na rynku długu nie ma pieniędzy. Teraz sytuacja jest zupełnie inna, a Tauron ma nowe możliwości pozyskiwania kapitału.
[b]Większa od Tauronu spółka – Polska Grupa Energetyczna, która od listopada 2009 r. jest na giełdzie, deklaruje chęć przeprowadzenia emisji euroobligacji. Czy wy również, w ramach finansowania inwestycji, planujecie wchodzić na ten rynek?[/b]