Pocztowcy, chcąc poznać szczegóły techniczne elektronicznego systemu do korespondencji, zwrócili się z pytaniem do organizującego przetarg Centrum Zamówień dla Sądownictwa (CZdS). To odesłało jednak Pocztę do PGP, czyli konkurenta, która już ma taki system. Ponieważ PGP też stara się o ten lukratywny kontrakt, wybuchł skandal. W Poczcie nieoficjalnie sugerują, że albo w dokumencie omyłkowo zamieszczono wewnętrzną korespondencję komisji przetargowej, albo komisja wprost odsyła PP do konkurenta.

InPost kategorycznie zaprzecza podejrzeniom: żadne konsultacje z nami nie były prowadzone, a CZdS nie zwracało się do PGP z żadnym zapytaniem. – Nigdy nie braliśmy udziału w takich konsultacjach, które mogą doprowadzić do wykluczenia PGP z przetargu – podkreśla Wojciech Kądziołka z InPostu.

Eksperci związani z niezależnymi operatorami uważają, że sprawę spreparowano, by doprowadzić do usunięcia PGP z przetargu. Oskarżenia przerzucają na Pocztę. Rafał Zgorzelski, kierujący związkiem zrzeszającym prywatne firmy pocztowe, wskazuje, że to przedstawiciele PP mogli brać udział w procesie tworzenia warunków zamówienia. PP już szykuje pozew. – Naruszający dobra osobiste spółki muszą liczyć się z odpowiedzią prawną – ripostuje Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty.

Ze stron Centrum Zamówień kontrowersyjne sformułowanie o „zweryfikowanie odpowiedzi w PGP" parę dni temu usunięto. CZdS broni się, że doszło do pomyłki, którą sprostowano, co nie wpłynęło na przebieg postępowania. Sprawą zainteresowały się już jednak resort sprawiedliwości i Urząd Zamówień Publicznych.

Koperty z ofertami w pocztowym przetargu mają być otwarte 8 października.