Jak już wielokrotnie pisałem, nadchodzące regulacje unijne w coraz większym stopniu wymagać będą raportowania w obszarach zrównoważonego rozwoju i w coraz większym stopniu obejmować będą spółki nienotowane. Wiąże się z tym wiele wyzwań, ale też szans, zwłaszcza dla tych podmiotów, które odpowiednio wcześnie się przygotują do nowej sytuacji. I po raz pierwszy od dawna spółki giełdowe mogą się stać beneficjentami zmian regulacyjnych.
Po latach dość niefrasobliwego podejścia do tematu raportowania zrównoważonego rozwoju – pojawiło się dużo nowych wymogów, których niespełnienie grozić będzie określonymi konsekwencjami biznesowymi. Już za rok bieżący ok. 150 największych notowanych spółek zobowiązanych jest do publikacji danych dotyczących odsetka ich przychodów, nakładów inwestycyjnych i wydatków operacyjnych, zgodnych z taksonomią Sustainable Finance. W dużym uproszczeniu chodzi o to, aby interesariusze mogli się dowiedzieć, jaka część działalności jest nieszkodliwa dla środowiska. Warto przy tym zauważyć, że wśród spółek zobowiązanych do raportowania są także np. banki. Trwają obecnie ostateczne ustalenia, jak w ich przypadku należy liczyć zgodność ich przychodów z taksonomią, ale może to prowadzić do oceny każdego z udzielonych kredytów pod względem wpływu na środowisko. Gdyby tak się stało, to okazałoby się, że w praktyce każdy podmiot finansowany przez bank zobowiązany jest do przeprowadzenia wskazanych powyżej wyliczeń.
Drugi termin dotyczy roku przyszłego – już za rok 2022 na mocy regulacji SFDR instytucje finansowe zobowiązane będą do zaraportowania ok. 60 wskaźników dotyczących obszarów środowiskowych, praw człowieka, praw pracowniczych oraz antykorupcji w odniesieniu do struktury swoich aktywów, czyli także posiadanych akcji spółek (nie tylko giełdowych). W tym przypadku także dane będą musiały zostać pozyskane od spółek, choć nie są one adresatami tych regulacji i zwyczajnie nie są świadome nadchodzącego problemu. Właśnie dlatego w ubiegłym roku powołaliśmy z inicjatywy SEG i Fundacji Standardów Raportowania specjalną grupę roboczą, do której dołączyły: Związek Banków Polskich, Polska Izba Ubezpieczeń oraz Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Celem działania grupy było wypracowanie szczegółowych zasad wyliczania tych wskaźników i mam przyjemność poinformować, że prace te dobiegają końca. Jesteśmy po fazie konsultacji z właściwymi ministerstwami i nadzorcą. W ciągu najbliższych tygodni opublikujemy uzgodnione zasady wyliczania wskaźników. Dzięki tej pracy spółki z wyprzedzeniem będą wiedzieć, jakie dane będą musiały gromadzić od początku 2022 r., a jednocześnie unikniemy chaosu, jak by się pojawił, gdyby poszczególne banki, ubezpieczyciele czy fundusze pytały o ten sam zakres danych w różnych formatach i terminach.
Największa jednak zmiana dotyczyć będzie roku kolejnego – raporty za rok 2023 będą musiały zostać opracowane według określonego unijnego standardu i wymóg ten obejmować będzie także większe spółki niegiełdowe (ponad 250 pracowników), co w praktyce oznaczać będzie zwiększenie liczby raportujących podmiotów z obecnych ok. 150 do ok. 3600. Zebranie danych źródłowych niezbędnych do spełnienia wskazanych powyżej wymogów regulacyjnych będzie nie lada wyzwaniem. Tym bardziej że wymagać będzie działań na poziomie całej grupy kapitałowej, a w niektórych przypadkach wręcz całego łańcucha dostaw. Przeprowadzenie takiego procesu wymagać będzie długiej i żmudnej pracy. I tu – nieco przewrotnie – przechodzę do korzyści spółek giełdowych. Otóż podmioty, które mają za sobą cztery lata raportowania danych zrównoważonego rozwoju są w nieporównanie lepszej sytuacji, niż ich nienotowani konkurenci, którzy będą musieli wdrożyć stosowne procedury w dużo krótszym czasie, pod większą presją audytorów oraz w organizacjach nienawykłych do zbierania i publikowania jakichkolwiek raportów.