Jak wynika z analizy firmy Ayming Polska, ponad 50-proc. zwyżka ceny 1 MWh w ciągu roku nie powinna mieć istotnego wpływu na rentowność firmy z branży farmaceutycznej. Inaczej wygląda sytuacja w branży spożywczej. Tam przez drożejący prąd możliwa jest utrata całej dynamiki przyszłorocznego zysku. Zdecydowanie największe straty ponieść może przemysł energochłonny. Jak wykazali eksperci Ayming, spadek zysku w przypadku spółki z branży metalurgicznej może sięgać nawet ok. 9 proc., a w przypadku huty szkła – ponad 17 proc.
– Dotychczasowy wzrost cen energii i ewentualne zwyżki w kolejnych latach będą szczególnie niebezpieczne dla dużych odbiorców prądu. Dla tych działających na globalnych rynkach, którzy mają ograniczone możliwości podnoszenia cen towarów, mogą oznaczać spadek marż i w konsekwencji mniejsze możliwości inwestycyjne – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
– Jest prawdopodobne, że zarządy poszczególnych firm – w obliczu niższych zysków – mogą decydować o redukcji kosztów lub zmniejszeniu nakładów inwestycyjnych – wtóruje Kamil Chamera z Ayming Polska. Ocenia, że wzrost cen energii przełoży się na inflację, choć jest za wcześnie, aby ocenić, w jakim stopniu. Bo nie wszystkim uda się przenieść wyższe koszty na klientów. Odczują to szczególnie przedsiębiorstwa w branżach zależnych od dużej liczby poddostawców. – W relacjach biznesowych warunki współpracy ustalane są przeważnie w długoterminowej perspektywie. Jeśli przedsiębiorca nie uwzględnił i nie przełożył rosnących kosztów energii na zamówienia od kontrahentów, to może się liczyć z niższym zarobkiem w 2019 r. – tłumaczy. AWK