– Jeżeli więc wyobrazimy sobie, że u klienta koszt energii w produkcie to np. 20 proc., to jesteśmy w stanie podnieść rentowność produkcji o 5 proc. To gigantyczne oszczędności. A zdarzają się takie perełki, jak firma z branży automotive, gdzie osiągnęliśmy 50-procentowe oszczędności – dodaje.
Nic zatem dziwnego, że DB Energy w ostatnich latach nabrała impetu. Jak podkreślają jej menedżerowie, w ciągu dekady firma wykonała około tysiąca audytów efektywności energetycznej, a udział w rynku mierzonym białymi certyfikatami – certyfikatami uzyskania oszczędności na zużyciu energii, pozwalającymi ubiegać się o stosowne wsparcie finansowe – sięgnął 30-40 proc. Klienci firmy mieli na tym zyskiwać ponad 700 mln złotych rocznie.
W pierwszej połowie lipca DB Energy ma zadebiutować na giełdzie, na rynku NewConnect. Dzięki prywatnej ofercie akcji już w marcu firma pozyskała 3,26 mln zł, które przeznaczyła na rozwój i realizację projektów w modelu inwestycyjnym ESCO, czyli takim, w którym wykonawca energooszczędnych modernizacji jest zarazem inwestorem, a klient odkupuje lub spłaca nową instalację – najczęściej z oszczędności uzyskanych dzięki niej.
Z doświadczeń DB Energy wynika, że skłonność przedsiębiorców do badania i poprawy efektywności energetycznej zależy w pewnej mierze od struktury właścicielskiej. – Tam, gdzie właściciel jest blisko procesu zarządzania, gdzie liczy własne pieniądze, tam procesy te postępują szybko i bardzo sprawnie – mówi nam wiceprezes firmy, Piotr Danielski.
Starania o poprawę efektywności energetycznej do niedawna napędzała unijna dyrektywa 2012/27/EU, która obligowała państwa członkowskie do wprowadzenia instrumentów poprawy efektywności energetycznej, umożliwiających osiągnięcie celu wynoszącego 20 proc. oszczędności zużycia energii pierwotnej do 2020 r. Przez kilka pierwszych lat jednak proces się ślimaczył, a dla wielu oznaczał po prostu wyłączenie klimatyzacji w biurze, termomodernizację budynku czy instalację energooszczędnych żarówek w miejskim systemie oświetlenia.