Tydzień temu zwracałem tutaj uwagę, że notowania małych i średnich spółek mają już znamiona lokalnego przegrzania. Wskazywały na to wprost krótkoterminowe stopy zwrotu, a także oscylatory (MACD, RSI, Stochastic), które znalazły się w swoich strefach wykupienia. W takiej sytuacji korekta notowań jest wręcz wskazana. Pięciodniowe stopy zwrotu głównych indeksów (WIG20 stracił 4,6 proc., mWIG40 1,7 proc., a sWIG80 1,1 proc.) pokazują, że korekta nadeszła. Niestety, najmocniej dotknęła segmentu najbardziej niedowartościowanego.
WIG20 spadał w piątkowe popołudnie nawet do 2054 pkt. Patrząc na jego wykres w szerszym ujęciu czasowym, widać, że notowania zbliżają się do ubiegłorocznego minimum 2034 pkt, a tym samym rozpoczęła się faza forsowania strefy wsparcia wyznaczonej przez dolną granicę długoterminowej konsolidacji, w której notowania indeksu się poruszają. Jeśli 2034 pkt pęknie, będzie to silny sygnał sprzedaży. Sytuacja techniczna dużych spółek robi się więc niepokojąca. Jej wymowę wzmacnia oczywiście główny czynnik ryzyka, który sieje teraz popłoch na rynkach finansowych i nie tylko. Mowa o epidemi koronawirusa z Wuhan. Im dłużej będzie się utrzymywać niepewność z nim związana, tym dłużej duże spółki będą pod presją. To bowiem ten segment jest najbardziej wrażliwy na to, co dzieje się poza naszymi granicami.
Korekta, która dotknęła mWIG40 i sWIG80, jest na razie bardzo łagodna, zwłaszcza gdy jej skalę odniesie się do skali wcześniejszych zwyżek. Warto zauważyć, że trend wzrostowy na mWIG40 utrzymuje się od 17 tygodni i tylko cztery z nich były spadkowe. W przypadku sWIG80 zwyżki trwają już 13 tygodni i tylko dwa były spadkowe (przy czym w jednym z nich zniżka sięgnęła zaledwie -0,04 proc.). Co więcej, oscylatory (RSI, MACD) zdążyły dopiero wejść do stref neutralnych, co pokazuje, że misie poczuły zaledwie lekki podmuch chłodu, a do wychłodzenia jeszcze im daleko.
Ponieważ jest przełom miesiąca, to czas na garść statystyk dotyczących lutego. Okazuje się, że w drugim miesiącu roku średnia zmiana WIG jest dodatnia i wynosi 1,9 proc. Gdy pominiemy wartości skrajne (wzrost o 20,7 proc. w 1998 r. oraz spadek o 12,1 proc. w 2001 r.), to średnia spada do 1,7 proc. Mediana zmian wynosi natomiast 1,9 proc., co pokazuje, że większość lutych jest jednak wzrostowa. I rzeczywiście – na 28 ostatnich lat w 12 przypadkach WIG tracił, a w 16 zyskiwał. Średnia wzrostowych lutych wynosi +6,9 proc., a średnia spadkowych -4,8 proc. Liczby przemawiają więc zdecydowanie na korzyść byków. Jeśli miałyby się potwierdzić w tym roku, to biorąc pod uwagę aktualną sytuację techniczną, najlepiej byłoby, gdyby to niedoszacowany WIG20 ciągnął w górę WIG, a mWIG40 i sWIG80 nieco przystopowały dynamikę trwającego trendu wzrostowego.