Sporo czynników wpłynęło negatywnie na rezultaty banków w ubiegłym, dotkniętym pandemią, roku. W rachunku wyników ciężarem stały się większe odpisy kredytowe i rezerwy na hipoteki frankowe. Jednocześnie skurczyły się przychody. Nie tylko cięcie stóp procentowych było bardziej dotkliwe niż zwykle, bo zero wyznaczyło twardą granicę uniemożliwiającą odpowiednio głębokie cięcie kosztów finansowania w reakcji na spadek rentowności aktywów (więc marża odsetkowa netto mocno ucierpiała), ale jeszcze mocno wyhamowała akcja kredytowa.
Udział kredytów najmniejszy od lat
Niższa marża w połączeniu z brakiem wzrostu kredytów dała w 2020 r. efekt w postaci spadku wyniku z odsetek, najważniejszego dla branży i odpowiadającego za 70 proc. jej przychodów, o 4,3 proc., do 47 mld zł. Marża odsetkowa netto zmniejszyła się na koniec grudnia do 2,24 proc., czyli o 0,4 pkt proc. w porównaniu ze stanem sprzed cięcia stóp (przypomnijmy, że w trzech ruchach między marcem a końcem maja RPP obniżyła stawkę referencyjną do 0,1 proc. z 1,5 proc.). Zwykle poluzowanie polityki pieniężnej, skutkujące spadkiem kosztu finansowania i wzrostem zdolności kredytowej klientów banków, przekłada się na wzrost akcji kredytowej. W 2020 r. pozytywny wpływ niższych stóp na akcję kredytową pewnie był, ale negatywne czynniki wzięły górę i w efekcie kredyty brutto udzielone sektorowi niefinansowemu urosły tylko o 0,4 proc., do 1,13 bln zł, w styczniu wręcz skurczyły się o 0,4 proc. (w poprzednich latach rosły po około 6 proc.).
Spadek wyniku odsetkowego w 2020 r. byłby większy, gdyby nie wzrost instrumentów dłużnych w portfelach banków (to głównie ten czynnik odpowiadał za 17,8-proc. wzrost aktywów sektora w 2020 r., to wysokie tempo, biorąc pod uwagę słabość kredytów). Nadpłynne banki obejmowały obligacje skarbowe, a przede wszystkim gwarantowane przez państwo papiery PFR i BGK, finansujące walkę z gospodarczymi skutkami pandemii. W efekcie wartość instrumentów dłużnych w bankach urosła w 2020 r. o prawie 240 mld zł, czyli o połowę, a ich udział w aktywach sektora urósł do prawie 30 proc. z 23 proc. na koniec 2019 r. Jednocześnie udział kredytów udzielonych sektorowi niefinansowemu spadł do 48,7 proc. z 56,8 proc.
O słabości kredytów zadecydowały czynniki zarówno podażowe, jak i popytowe. Podaż była ograniczona poprzez wzrost ryzyka kredytowego przy jednoczesnym spadku marży odsetkowej. Poza tym banki miały duże możliwości wzrostu kredytów, bo były i nadal są dobrze wyposażone w kapitał i płynność. Większe znaczenie miały czynniki popytowe, co widać m.in. po spadającej liczbie wniosków kredytowych. Klienci indywidualni wstrzymywali się z konsumpcją i nie potrzebowali tyle finansowania co wcześniej. Zdecydowały o tym duża niepewność związana z sytuacją gospodarczą i mniejsze możliwości wydawania pieniędzy z powodu lockdownu. Kredyty dla gospodarstw domowych w 2020 r. urosły tylko o 2,9 proc., do 782 mld zł. Konsumpcyjne spadły o 2,1 proc., do 194 mld zł, zaś bieżące dla przedsiębiorców i rolników indywidualnych skurczyły się o 7,3 proc., do 48 mld zł. Jedyną kategorią kredytów, które rosły w 2020 r. i sporo ważą w aktywach, były hipoteki złotowe. Ich wartość urosła mimo pandemii o ponad 10 proc., do 356 mld zł.