Banki liczą na odbicie akcji kredytowej w drugim półroczu

W 2020 r. i pierwszych miesiącach tego roku aktywa sektora były napędzane jedynie hipotekami i obligacjami państwowymi. Luzowanie obostrzeń pandemicznych daje nadzieję na poprawę.

Aktualizacja: 16.03.2021 10:58 Publikacja: 16.03.2021 10:47

Banki liczą na odbicie akcji kredytowej w drugim półroczu

Foto: Adobestock

Sporo czynników wpłynęło negatywnie na rezultaty banków w ubiegłym, dotkniętym pandemią, roku. W rachunku wyników ciężarem stały się większe odpisy kredytowe i rezerwy na hipoteki frankowe. Jednocześnie skurczyły się przychody. Nie tylko cięcie stóp procentowych było bardziej dotkliwe niż zwykle, bo zero wyznaczyło twardą granicę uniemożliwiającą odpowiednio głębokie cięcie kosztów finansowania w reakcji na spadek rentowności aktywów (więc marża odsetkowa netto mocno ucierpiała), ale jeszcze mocno wyhamowała akcja kredytowa.

Udział kredytów najmniejszy od lat

Niższa marża w połączeniu z brakiem wzrostu kredytów dała w 2020 r. efekt w postaci spadku wyniku z odsetek, najważniejszego dla branży i odpowiadającego za 70 proc. jej przychodów, o 4,3 proc., do 47 mld zł. Marża odsetkowa netto zmniejszyła się na koniec grudnia do 2,24 proc., czyli o 0,4 pkt proc. w porównaniu ze stanem sprzed cięcia stóp (przypomnijmy, że w trzech ruchach między marcem a końcem maja RPP obniżyła stawkę referencyjną do 0,1 proc. z 1,5 proc.). Zwykle poluzowanie polityki pieniężnej, skutkujące spadkiem kosztu finansowania i wzrostem zdolności kredytowej klientów banków, przekłada się na wzrost akcji kredytowej. W 2020 r. pozytywny wpływ niższych stóp na akcję kredytową pewnie był, ale negatywne czynniki wzięły górę i w efekcie kredyty brutto udzielone sektorowi niefinansowemu urosły tylko o 0,4 proc., do 1,13 bln zł, w styczniu wręcz skurczyły się o 0,4 proc. (w poprzednich latach rosły po około 6 proc.).

Foto: GG Parkiet

Spadek wyniku odsetkowego w 2020 r. byłby większy, gdyby nie wzrost instrumentów dłużnych w portfelach banków (to głównie ten czynnik odpowiadał za 17,8-proc. wzrost aktywów sektora w 2020 r., to wysokie tempo, biorąc pod uwagę słabość kredytów). Nadpłynne banki obejmowały obligacje skarbowe, a przede wszystkim gwarantowane przez państwo papiery PFR i BGK, finansujące walkę z gospodarczymi skutkami pandemii. W efekcie wartość instrumentów dłużnych w bankach urosła w 2020 r. o prawie 240 mld zł, czyli o połowę, a ich udział w aktywach sektora urósł do prawie 30 proc. z 23 proc. na koniec 2019 r. Jednocześnie udział kredytów udzielonych sektorowi niefinansowemu spadł do 48,7 proc. z 56,8 proc.

O słabości kredytów zadecydowały czynniki zarówno podażowe, jak i popytowe. Podaż była ograniczona poprzez wzrost ryzyka kredytowego przy jednoczesnym spadku marży odsetkowej. Poza tym banki miały duże możliwości wzrostu kredytów, bo były i nadal są dobrze wyposażone w kapitał i płynność. Większe znaczenie miały czynniki popytowe, co widać m.in. po spadającej liczbie wniosków kredytowych. Klienci indywidualni wstrzymywali się z konsumpcją i nie potrzebowali tyle finansowania co wcześniej. Zdecydowały o tym duża niepewność związana z sytuacją gospodarczą i mniejsze możliwości wydawania pieniędzy z powodu lockdownu. Kredyty dla gospodarstw domowych w 2020 r. urosły tylko o 2,9 proc., do 782 mld zł. Konsumpcyjne spadły o 2,1 proc., do 194 mld zł, zaś bieżące dla przedsiębiorców i rolników indywidualnych skurczyły się o 7,3 proc., do 48 mld zł. Jedyną kategorią kredytów, które rosły w 2020 r. i sporo ważą w aktywach, były hipoteki złotowe. Ich wartość urosła mimo pandemii o ponad 10 proc., do 356 mld zł.

W przypadku firm o słabym popycie zdecydowała nie tylko mniejsza ich aktywność w związku z hamowaniem gospodarki, ale przede wszystkim duże wsparcie w ramach tarcz antykryzysowych, co zwiększyło i tak sporą płynność przedsiębiorstw już przed pandemią. W 2020 r. akcja kredytowa firm spadła o 5 proc. (pierwszy raz w takim stopniu od połowy 2010 r.), do blisko 350 mld zł. Kredyty bieżące spadły o 15 proc., inwestycyjne zwiększyły się o 3 proc. Styczeń przyniósł dalsze spadki łącznych kredytów dla firm.

Foto: GG Parkiet

– Wzrostu akcji kredytowej dla przedsiębiorstw należy się spodziewać z pewnym przesunięciem po odbiciu gospodarczym. W Polsce mamy problem z inwestycjami prywatnych firm nie od roku, trzech, ale od dłuższego czasu. To jest niepokojące. Mamy nadzieję, że niebawem nastąpi odbudowa w tym zakresie. Liczymy, że napływ środków unijnych dotrze nie tylko do rozbudowy infrastruktury, ale też rozleje się szeroko na całą gospodarkę. Mamy nadzieję, że Polska stanie się nowym centrum produkcji przemysłowej dla całej UE wraz ze skracaniem się łańcuchów logistycznych i zajmie miejsce innych krajów w tym zakresie – mówi Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.

– Zakładamy, że większe odbicie inwestycji możliwe jest w drugim półroczu i w ślad za tym powinno pójść zwiększone zapotrzebowanie na kredyty firm. To będą jednak pierwsze sygnały ożywienia, bo w większym stopniu nadejdzie ono na przełomie lat 2021 i 2022. Zakładamy, że w bieżącym roku na całym rynku mocna będzie sprzedaż kredytów mieszkaniowych i konsumpcyjnych. Korporacyjne odbiją mocniej wraz z pojawieniem się pieniędzy z UE, które przyspieszą inwestycje – prognozuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK.

Foto: GG Parkiet

W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele Banku Pekao, który nieźle na tle rynku wypadł w IV kwartale pod względem akcji kredytowej dla firm, co było widoczne w podmiotach średniej wielkości i małych. – Obserwujemy duży wzrost leasingu i faktoringu. Sprzedaż kredytów dla dużych korporacji nie rosła, choć zdarzały się pewne spore transakcje lewarowane, głównie na finansowanie fuzji i przejęć. Mamy dobre nastawienie do sektorów, w których chcemy rosnąć, czyli do firm średnich i dużych. Sporo zależy od branż, banki będą bardziej ostrożne w sektorze nieruchomości komercyjnych – mówi Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao. Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista tego banku, szacuje, że kredyty dla firm w sektorze wzrosną w tym roku o 3 proc., co będzie skorelowane ze wzrostem inwestycji i odbicie powinno nadejść w drugim półroczu. – Profil ryzyka się poprawił, ale dopiero rok 2022 powinien przynieść dużą poprawę w zakresie kredytów dla firm – dodaje.

Przedsiębiorstwa nadal będą ostrożne?

– Jeśli odbicie kredytów będzie, to nieduże. Kryzys zwiększył ryzyko działalności gospodarczej, więc i inwestowania, a teraz dochodzi do tego ryzyko wzrostu podatków. Nie wierzę w trwałe odbicie koniunktury, a firmy są pełne gotówki otrzymanej w ramach tarcz, więc nie potrzebują pożyczek. Stagflacja w gospodarce, której się spodziewam, nie sprzyja wzrostowi akcji kredytowej. Nie sądzę także, aby odbiły inwestycje publiczne, bo samorządy po pandemii i obniżkach dochodów podatkowych zafundowanych przez rząd na nie po prostu nie stać. Jeśli chodzi o inwestycje centralne, to mamy już kilka rozgrzebanych prac i tempo ich realizowania nie pozwala na optymizm co do kolejnych projektów – ocenia Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.

 

Sprzedaż kredytów nadal pod presją, ale oczekiwane jest duże odbicie

Rok 2020 przyniósł spadki sprzedaży niemal wszystkich rodzajów kredytów. Spośród detalicznych na nieznacznym plusie były tylko te ratalne (sprzedaż urosła o 0,8 proc.). Nawet hipoteki – jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej – zanotowały spadek (o 2,9 proc.), choć II półrocze było już bardzo dobre, a szczególnie ostatnie miesiące, gdy banki rozpoczęły luzowanie polityki kredytowej, a popyt odbudował się po wiosennym tąpnięciu z powodu pandemii i lockdownu. Sprzedaż kredytów dla mikroprzedsiębiorców spadła pod względem wartości o 27 proc., gotówkowych – o 30 proc., a kart kredytowych – aż o 39 proc. Dane za styczeń nie przyniosły istotnej odbudowy sprzedaży w porównaniu z grudniem, co może wynikać z przyczyn sezonowych, w ujęciu rok do roku spadki nadal były wysokie ze względu na wysoką bazę. Odbicie w porównaniu rok do roku powinno być widoczne w danych za marzec, bo to ten miesiąc jako pierwszy w 2020 r. przyniósł spadki sprzedaży kredytów. BIK prognozuje, że sprzedaż hipotek w tym roku wyniesie 72 mld zł, co byłoby rekordowym wynikiem i oznaczałoby wzrost o blisko 14 proc. wobec 2020 r. Kredytów gotówkowych banki mają według prognoz udzielić w tym roku za 60 mld zł, czyli o 16 proc. więcej niż w ubiegłym. W przypadku ratalnych tegoroczna sprzedaż zwiększy się o niespełna 5 proc. i sięgnie 15,3 mld zł. Prognozy obwarowane są warunkiem zapanowania nad pandemią. Luzowanie ograniczeń powinno przełożyć się na dynamiczne odbicie gospodarcze i wzrost sprzedaży kredytów głównie w II półroczu. MR

Banki
Wzrost kredytów uratuje zyski banków?
Banki
PKO BP liczy na dwucyfrowy wzrost inwestycji w II połowie roku
Banki
PKO BP zarobił więcej od oczekiwań i pobił swój rekord
Banki
PKO BP miał 2661 mln zł zysku netto, 19,9% ROE w II kw. 2025 r.
Banki
Rekomendacja dla Santander BP: możliwy wzrost ceny
Banki
BNP Paribas zaskoczył rynek. Kwartalny zysk blisko rekordu