Jarosław Dominiak, prezes SII. Politycy zapomnieli o zaletach giełdy

#PROSTOzPARKIETU. Jakie są nastroje wśród drobnych inwestorów? Popatrzmy na indeksy giełdowe

Publikacja: 18.09.2019 14:32

Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku usłyszymy o pierwszych spółkach z prywatnym rodowodem, realizują

Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku usłyszymy o pierwszych spółkach z prywatnym rodowodem, realizujących program lojalnościowy – mówi Jarosław Dominiak, prezes SII.

Foto: parkiet.com

W biurach maklerskich ruch zanika. Jak się mają drobni inwestorzy i jakie nastroje panują w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych?

Myślę, że wystarczy popatrzeć na indeksy i stan rynku – to jest swego rodzaju zwierciadło.

Czyli stagnacja...

Tak. Z jednej strony mamy pozytywne bodźce, jak pracownicze plany kapitałowe (PPK). Ale z drugiej strony mamy sytuację, w której co do zasady rynek nie daje zarobić. Polska giełda boryka się z wieloma bolączkami. Mamy też falę delistingów. Generalnie widać, że obecnie inwestor nie ma niestety zbyt wielu powodów do zadowolenia.

Wspomniał pan o bolączkach i rzeczywiście widać, że są różne sytuacje. Mamy ZM Henryk Kania, które niespodziewanie popadły w tarapaty finansowe. Mamy też przykład Stelmetu – dobrej fundamentalnie spółki, która trzy lata temu zadebiutowała. W ofercie publicznej sprzedawała akcje (zarówno ona, jak i właściciel) po 31 zł, a teraz dominujący akcjonariusz chce skupić papiery po 7,7 zł. Takich przykładów na rynku jest więcej. Czy inwestorzy indywidualni się skarżą?

Oczywiście, takie sytuacje budzą emocje, wpływają do nas pisma od rozżalonych inwestorów. To nie jest pierwszy tego typu przypadek. Spójrzmy na to zjawisko bez emocji i spróbujmy je ocenić merytorycznie – trudno się dziwić właścicielowi, który widzi okazję i realizuje w wezwaniu cenę minimalną, wynikającej ze średniej. Choć trzeba tu też zaznaczyć, że średnie niekiedy są „ułomne" i nijak się mają do wartości godziwej. Co więcej, na rynku kapitałowym inwestorzy indywidualni są niejako zdani na akcjonariusza większościowego i jeśli tego typu sytuacje występują, to trudno się oprzeć wrażeniu, że coś jest nie tak. Wracając do Stelmetu: to świeża sprawa, spółka zadebiutowała trzy lata temu i była wtedy wyceniana znacznie wyżej. Oczywiście, mogły przez ten czas zajść różne zdarzenia, mające wpływ na biznes i wycenę, ale jeśli połączymy to z faktem, że w tej ofercie również sam właściciel sprzedawał akcje...

...i obiecywał dywidendę

Obiecywał też przejęcia, które zawsze były mgliste i żadne konkrety się nie pojawiły. Obserwując takie sytuacje, trudno dać odpór teoriom, że to po prostu taka specyficzna maszynka do zarabiania dla wybranych. Każdy z nas chciałby sprzedać jakiś przedmiot np. za 100, a po chwili odkupić go za 25. A przecież na rynku kapitałowym na każdej konferencji, na spotkaniach z inwestorami przez wszystkie przypadki odmienia się takie słowa jak „przejrzystość", „przewidywalność" i wydawać by się mogło, że na giełdzie powinniśmy mieć do czynienia z wyższymi standardami.

Jeśli te pesymistyczne przemyślenia zestawimy z pozytywami, których staramy się szukać, to negatywy niestety przeważają...

Tych pozytywów jeszcze będziemy szukać, ale zanim to się stanie, porozmawiajmy o programie wyborczym PiS – to ponad 200 stron dokumentu. O giełdzie nie ma tam jednak ani słowa.

Widać, że ten mechanizm, który niegdyś był potrzebny rządzącym do transformacji gospodarczej, do prywatyzacji „sreber narodowych", już nie zaprząta ich uwagi.

Ale przecież giełda to nie tylko prywatyzacja, ale też przejrzystość, przedsiębiorczość...

Oczywiście, ma pan rację. Prywatyzację wskazałem jako pierwszy historycznie bodziec, który napędzał giełdę. Sprawnie funkcjonujący rynek to najlepsza z możliwych wycen – rynkowa. Oprócz tego liczy się też wspomniana już przez pana przejrzystość i transparentność. Kolejna kwestia – mamy problem demografii i długoterminowego oszczędzania. Rynek kapitałowy to przecież też sposób, aby Polacy mogli odkładać na emeryturę. Niestety, to nie pierwszy rządowy dokument, w którym wszyscy na próżno szukamy takich słów jak „giełda", „rynek kapitałowy"...

Jakie są postulaty SII, żeby pchnąć rynek do przodu?

Wydaje mi się, że do wyrwania się z marazmu potrzebne są wymierne kwestie. Coś, co Polacy sobie przeliczą i zobaczą, że im się to opłaca. Trzeba trzymać kciuki, żeby były inwestycje kapitałowe. A widzimy, że tu jest walka. Nawet ze strony bankowych biur maklerskich płyną kolejne sygnały, że Punkty Obsługi Klientów (tzw. POK-i) mogą być likwidowane. W efekcie nowe osoby mają coraz mniej okazji, żeby zainteresować się rynkiem kapitałowym.

A może PPK wykreują to zainteresowanie?

Jeśli będziemy realizować ten program pozytywnie i odczyty po kwartałach i półroczu będą dobre, to będzie dobrze. Ważna będzie informacja, jak zachowają się finalni beneficjenci. Niestety, widzimy, że odium OFE cały czas funkcjonuje. Niedawno słyszałem, że jedną z najbardziej popularnych fraz wpisywanych w wyszukiwarkach jest: „jak się wypisać z PPK". Chciałbym, żeby PPK przyniosło dobre efekty nie tylko z punktu widzenia rynku kapitałowego, ale z uwagi na długofalowe zabezpieczenie emerytalne Polaków. Jeśli to miałoby się nie powieść i odsetek osób, które zdecydują się w PPK zostać, będzie niewielki, to byłby to nie tylko problem dla rynku kapitałowego, ale wyzwanie o charakterze strukturalnym dla całej polskiej gospodarki.

Zakończymy tę rozmowę optymistycznie. Pozytywem są m.in. programy lojalnościowe. Na razie dotyczą one spółek Skarbu Państwa: w PKN Orlen program działa już od kilkunastu miesięcy, od kilku dni słyszymy o Enerdze. Jak to oceniacie? Jest zainteresowanie?

Tak, bardzo na to czekaliśmy. Już parę lat temu zaczęliśmy zwracać uwagę emitentom, że źródło zapewniające niemalże strukturalny popyt w postaci mocnych OFE się kończy i trzeba trochę aktywniej promować i wzbudzać zainteresowanie. Tu właśnie pojawia się wątek, o którym już wspomniałem – czyli wymiernych korzyści. Proszę zauważyć, że zarówno PKN Orlen, jak i Energa w swoich programach postawiły też na edukację. W jednym jest akademia inwestora, w drugim też zaplanowano cykl spotkań. O wiele lepiej jest zachęcać kogoś do konkretnych korzyści i pokazywać mu praktyczną drogę. Bo nawet jeśli kupił trochę akcji, to będzie miał już „zaszczepioną" giełdę.

Mogę zdradzić, że obecnie prowadzimy rozmowy z sześcioma emitentami, którzy się zgłosili. A co ważne, nie są to tylko spółki Skarbu Państwa. Prywatni menedżerowi dostrzegli tkwiący tu potencjał. W kolokwialnych rozmowach skarżyli się: „robimy wszystko, co obiecaliśmy, realizujemy zaplanowane wyniki, a rynek jakoś się nami nie interesuje". Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku usłyszymy o pierwszych spółkach z prywatnym rodowodem, realizujących program lojalnościowy.

Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności
Inwestycje
Ujawnienia w ESRS dotyczące łańcucha wartości
Inwestycje
Pozyskanie danych z łańcucha wartości – bezpośrednich i pośrednich
Inwestycje
MŚP w łańcuchu wartości – granica informacyjna
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje
Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Jestem optymistą co do banków, ale umiarkowanym
Inwestycje
Diamenty kupowane także jako inwestycja