Trzeci tydzień maja przyniósł inwestorom sporo emocji. Głównie za sprawą mocnego poniedziałku. WIG20 zyskał bowiem podczas tej sesji aż 4,2 proc., a więc zanotował najlepszą sesję od 6 kwietnia. Ciekawie było też na Wall Street i we Frankfurcie, gdzie główne indeksy zaatakowały lokalne szczyty, wysyłając sygnały kontynuacji zwyżek. Zieleń była momentami dominująca i wydawało się, że byczego walca nic nie jest w stanie zatrzymać. Druga połowa tygodnia trochę ten optymizm ostudziła i z perspektywy analizy technicznej wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli układów horyzontalnych. Górne granice wciąż są jednak bardzo blisko.

W przypadku WIG20 od kilku tygodni nic się nie zmienia. Notowania poruszają się w konsolidacji między 1680 i 1570 pkt, która pokrywa się mniej więcej ze zniesieniami 50/38,2 proc. Fibonacciego. W ostatnich dniach wyraźnie spadła dzienna zmienność i odległość między sesyjnym minimum i maksimum nie przekraczała 30 pkt. Aktualny szczyt fali wzrostowej intraday 1682 pkt stanowi najbliższy opór. Dopóki nie zostanie pokonany, dopóty obowiązywać będzie trend boczny. Ten ostatni trwa już na tyle długo, że MACD przykleił się do linii 0, a RSI(14) – do poziomu 50 pkt. Zgodnie z teorią AT im dłużej trwa konsolidacja, tym silniejszego należy spodziewać się wybicia.

Podejście pod lokalny szczyt, ale bez wybicia, wykonał też mWIG40, pozostając w układzie bocznym. Wciąż pozytywnie wyróżnia się na tym tle sWIG80, który w minionym tygodniu wyśrubował lokalny rekord do poziomu 12 186 pkt intraday. A skoro już o maluchach mowa, to warto zwrócić uwagę także na NCIndex, który odrobił już straty po tąpnięciu z 14 maja i w minionym tygodniu podszedł pod szczyt 350 pkt. Pytanie tylko, czy pójdzie śladami sWIG80, czy zacznie tworzyć podwójny szczyt?

A propos tej ostatniej formacji: pojawiła się ona na wykresie DAX. W minionym tygodniu indeks ten po raz drugi przetestował bowiem poziom 11 235 pkt. Do ewentualnej aktywacji sygnału sprzedaży jednak daleko, bo do końca tygodnia notowania utrzymywały się w pobliżu oporu. Gorzej sytuacja techniczna wygląda na wykresie CAC40. Indeks ten od dłuższego czasu pozostawał relatywnie słabszy (problem przy 38,2 proc. Fibo), ale teraz doszła jeszcze sekwencja coraz niższych szczytów. Od 30 kwietnia lokalne tygodniowe maksima położone są coraz niżej, co może stanowić dobrą bazę pod kolejną falę bessy.

Za oceanem podwójny szczyt został zanegowany. S&P 500 dotarł bowiem do 2980 pkt, wyznaczając nowy szczyt fali. Poziom 3000 pkt wydaje się teraz kluczowym oporem. To tutaj horyzontalnie porusza się dzienna dwusetka, która może odstraszać popyt. Niewykluczone, że jeśli nie do dwóch, to będzie do trzech razy sztuka. Zwłaszcza że na Wall Street paliwa do zwyżek nie brakuje, o czym tydzień temu zapewniał szef Fedu, Jerome Powell. Ponadto cały czas formę wzrostową trzyma Nasdaq Composite. Do szczytu wszech czasów brakuje mu już tylko 5–6 proc., a w piątkowym Parkiet TV Maciej Leściorz, ekspert CMC Markets, mówił, że ten dystans może zostać pokonany w najbliższym czasie. Świetnie radzą sobie bowiem spółki z grupy FAANG, które w większości przypadków są beneficjentami pandemii.