– Z danych za trzy kwartały tego roku wynika, że minimalny udział biokomponentów i innych paliw odnawialnych w ogólnej ilości sprzedanych paliw ciekłych wyniósł 4,89 proc. – mówi Agnieszka Głośniewska odpowiedzialna za kontakty z mediami w URE.
Zgodnie z prawem dystrybutorzy muszą stosować biopaliwa pod groźbą wysokich sankcji. Niewywiązanie się z obowiązku oznaczałoby dla Grupy Lotosu konieczność zapłaty kilkuset milionów złotych kary, a dla PKN Orlenu – ponad miliard złotych. Scenariusz ten wydawał się realny po pierwszym kwartale tego roku, kiedy zawartość biokomponentów w paliwach sprzedawanych na rynku wyniosła niecałe 4 proc. Problemy miała zwłaszcza Grupa Lotos, która w przeciwieństwie do Orlenu nie sprzedaje na stacjach bioestru (B100) – czyli oleju napędowego wyprodukowanego całkowicie z surowców roślinnych.
– Zrealizujemy założony na 2009 rok poziom wykonania, czyli 4,6 proc. – zapewnia Bogdan Janicki, dyrektor biura studiów strategicznych w Grupie Lotos. W tym roku Grupa Lotos planuje wykorzystać 67 tys. t etanolu i 288 tys. t estrów, z czego 100 tys. od własnej spółki zależnej Lotos Biopaliwa.
Sprzedaż biopaliw mimo ulg w akcyzie jest nieopłacalna. PKN Orlen szacuje, że w tym roku dołoży do niej ok. 260 mln zł, Grupa Lotos nie podaje takich szacunków. Obydwa koncerny apelują o jak najszybszą nowelizację ustawy o biopaliwach (Ministerstwo Gospodarki nad nią pracuje), która wprowadziłaby możliwość sprzedaży B7 – czyli oleju napędowego z zawartością 7 proc. biokomponentów. Teraz zgodnie z prawem ON może zawierać do 5 proc. takich składników bez informowania o tym klienta.
Problem w tym, że URE liczy zawartość biopaliw według zawartości opałowej, zaś norma jakości dotyczy objętości. By spełnić tegoroczny cel określony przez rząd (4,6 proc.), koncerny musiały dodawać więcej biokomponentów niż 5 proc. – Niestety, nie mogliśmy skorzystać z możliwości sprzedaży nowego paliwa B7, pomimo tego, że inne kraje UE taką możliwość wykorzystują. W związku z tym jesteśmy zmuszeni do produkowania również B100, które jest uważane w krajach unijnych za najdroższy sposób wypełnienia obowiązku sprzedaży biopaliw – dodaje dyrektor Janicki.