Polska zbliża się do wypełnienia obowiązkowego celu 10,4-proc. udziału produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. A to będzie oznaczało spadek cen tzw. zielonych certyfikatów i mniejsze koszty dla elektroenergetyki.
– Szacuję, że bez zmian obecnie obowiązujących przepisów i nowej ustawy nastąpi w przyszłym roku przekroczenie celu 10,4-proc. udziału produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł – mówi Grzegorz Wiśniewski, szef Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Spadek cen zielonych certyfikatów to dobra wiadomość dla największych koncernów – Polskiej Grupy Energetycznej i Tauronu. Obie firmy mają niedobór produkcji energii z odnawialnych źródeł. Obecnie cena certyfikatów na rynku giełdowym przekracza 280 złotych za 1 MWh, a opłata zastępcza wynosi niespełna 275 złotych za 1 MWh.
– Wszystko wskazuje na to, że tempo przyrostu produkcji energii elektrycznej wytwarzanej z wiatru i z biomasy, jakie było w 2010 r., zostanie utrzymane w roku obecnym i przyszłym. Wtedy nadpodaż zielonych certyfikatów w roku przyszłym stałaby się faktem, co przyniosłoby znaczne obniżenie ich cen – ocenia analityk jednej z największych firm obrotu energią.
Spośród giełdowych spółek na świadectwach pochodzenia energii odnawialnej najbardziej zarabia Mondi Świecie. W ubiegłym roku przychody firmy z tego tytułu wyniosły 139 mln zł. W Grupie Energa źródła odnawialne, głównie elektrownie wodne, odpowiadają za 14 proc. sprzedaży energii elektrycznej.