W przypadku Polski osiągnięcie tych celów będzie możliwe pod warunkiem zmniejszenia zużycia węgla kamiennego o 20 proc. w 2030 r. oraz o 55 proc. w 2050 r., licząc od roku 2015, kiedy to polskie kopalnie wydobyły ponad 72 mln ton tego surowca – wynika z ostatniego raportu Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).
Niższe wydobycie węgla pociągnie za sobą potężną redukcję zatrudnienia w kopalniach, głównie na Śląsku. Obecnie w sektorze węgla kamiennego pracuje około 82 tys. osób. Eksperci IBS szacują, że w przypadku realizacji zobowiązań paryskich zatrudnienie w tej branży obniży się do 63 tys. w 2030 r. i do 27 tys. w 2050 r.
-– Nie musi to jednak oznaczać systemowego problemu i katastrofy dla Śląska. Będzie to bowiem proces rozłożony w czasie i potrwa aż do 2050 r. – zaznacza Jan Witajewski-Baltvilks, ekonomista IBS i współautor raportu. Wyjaśnia, że mamy zupełnie inną sytuację niż podczas reformy górnictwa pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, kiedy w krótkim czasie musiało odejść z pracy wielu górników. – Na przestrzeni kilkudziesięciu lat można dokonać bardzo istotnej redukcji zatrudnienia w górnictwie bez zwolnień, poprzez naturalne odejścia pracowników – np. na emerytury. Jednak aby to się udało, potrzebny jest jasny sygnał ze strony rządu, że chce iść w tym kierunku – dodaje Witajewski-Baltvilks.
Według szacunków autorów raportu masowe zwolnienia nie będą więc konieczne, ponieważ większość redukcji etatów można byłoby osiągnąć poprzez przechodzenie górników na emerytury, przy zachowaniu przyjęć nowych pracowników na poziomie 1 tys. osób w skali roku.