Spodziewał się pan, że grudzień tak dobrze się zacznie? Do czwartku tygodniowy dorobek WIG20 sięgał 7,4 proc., co jest najlepszym wynikiem od czerwca 2009 r.
Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że rynek tak dobrze przyjmie zwycięstwo Donalda Trumpa. Oczekiwałem jednej, dwóch sesji wzrostów, ale jak S&P500 zaczął bić rekord za rekordem, to byłem zaskoczony. To pokazało jednak siłę rynku, a teraz obserwujemy coś w rodzaju euforii. Pytanie tylko, czy Fed nie przebije tego balonu w przyszłym tygodniu?
EBC pozostawił stopy bez zmian, ale wydłużył program QE. Czy to oznacza, że rynki wciąż nie są gotowe na odłączenie finansowej kroplówki?
Wydaje mi się, że EBC wciąż nie ma pomysłu jak wyjść z tego kryzysu i kopiuje rozwiązanie ze Stanów Zjednoczonych. Niestety w gospodarce europejskiej coraz bardziej uwidacznia się podział ekonomiczny. Czarne chmury zawisły nad Włochami i pojawiają się spekulacje, czy nie będzie to kolejny po Wielkiej Brytanii ochotnik do wyjścia z UE. Na razie to tylko straszak, ale zawsze zasiewa on nutkę niepewności.
Czy z technicznego punktu widzenia WIG20 ma szansę zaatakować w najbliższych miesiącach psychologiczną barierę 2000 pkt?
Mam cichną nadzieje, że niebawem się tam zamelduje. Tak jak wspominałem – czekam na pierwszą korektę. Po jej przebiegu będzie można ocenić prawdziwą siłę naszego rynku. Jeżeli będzie to ruch boczny lub niewielki spadek do 3 proc., to będzie to świadczyć o silnym rynku. Jeśli natomiast słabość będzie się przedłużać, to może się okazać, że wystrzał miał spekulacyjny charakter gry pod decyzję agencji S&P. Jak na razie jednak WIG20 zaczął wyraźny trend wzrostowy. Wybicie z konsolidacji to optymistyczny sygnał. Nie jestem jednak w stanie ocenić, kiedy indeks mógłby znaleźć się przy 2000 pkt.