Do aprecjacji złotego i pozostałych walut z naszego regionu przyczyniło się wyraźne osłabienie amerykańskiej waluty na rynkach światowych. Było to wynikiem opublikowanych o godz. 10:30 zapisków z majowego posiedzenia Banku Anglii. Inwestorzy zwrócili uwagę, że decyzja o podwyżce stóp procentowych o 25 p.b. do poziomu 5,50 proc. została podjęta jednomyślnie, a niektórzy członkowie rozważali nawet ruch o 50 p.b. Warto jednak zwrócić uwagę, iż bazowali oni na danych o inflacji CPI za marzec, która wzrosła do rekordowego poziomu 3,1 proc. r/r, co tłumaczyło takie, a nie inne nastawienie. Rynek zignorował opinie, które wskazywały, że zbytnie zaostrzenie polityki monetarnej mogłoby zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu, a także oczekiwania odnośnie spadku wskaźnika inflacji w kolejnych miesiącach, co zaczyna mieć miejsce biorąc pod uwagę kwietniowe dane CPI. Skupiono się tylko na jednej kwestii, którą stały się obawy o mocną pozycję "jastrzębi" na następnych posiedzeniach, co zwiększyło oczekiwania odnośnie dalszych podwyżek stóp procentowych. Jest tym sporo przesady, ale pamiętajmy, że na rynkach nieraz rządzą tak zwane "emocje chwili". Tym samym krótkie pozycje w funcie zaczęły być szybko pokrywane, co doprowadziło do mocnego wybicia w górę GBP/USD. Wskazywany wczoraj poziom 1,98 został szybko przełamany, a zwyżka sięgnęła poziomu blisko figurę wyżej (1,9894). Do tego ruchu "przyłączył" się także EUR/USD, który wzrósł do prognozowanych okolic figury 1,35. Pomogły w tym lepsze dane o nowych zamówieniach w europejskim przemyśle. Inwestorzy "przypomnieli" sobie także o planowanej na 6 czerwca b.r. podwyżce stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny.
Dzisiejsza sesja ma szanse być zupełnym przeciwieństwem wczorajszej. Ostrzegawcze słowa byłego szefa FED, Alana Greenspana odnośnie możliwości wystąpienia "gwałtownej korekty" na chińskim rynku akcji doprowadziły do wzrostu globalnego ryzyka, co automatycznie przełożyło się na negatywne zachowanie się rynków wschodzących. Japoński jen, będący walutą bazową dla spekulacyjnych strategii "carry-trade" zyskał wprawdzie niewiele, ale analiza techniczna nie wyklucza wyraźniejszego umocnienia się tej waluty w najbliższych dniach. Inwestorzy pamiętają też maj zeszłego roku, kiedy to światowe rynki akcji dotknęła silna przecena. Problem chiński jest jednak o wiele większy - proces "urynkowienia" Państwa Środka jest wciąż mało zadowalający, a jest to już największa giełda wśród krajów wschodzących. Tym samym ewentualne załamanie na tamtejszym parkiecie może wywołać swoisty globalny efekt domina. To też powinno doprowadzić do umocnienia się dolara, gdyż to właśnie tą walutę i obligacje rządu USA inwestorzy uznają za jedne z najbezpieczniejszych aktywów w czasach kryzysów.
Po godz. 11:00 za jedno euro płacono 1,3433 dolara, a za funta 1,9860 USD. Rano na rynek napłynęły nieco gorsze od oczekiwanych dane o nastrojach w biznesie we Francji, Włoszech i Niemczech. Przeszły one bez większego echa, podobnie jak zgodne z prognozami dane o wzroście PKB w Niemczech w I kwartale b.r. Pomału można jednak zacząć stawiać tezę, iż Europejski Bank Centralny zbliża się do tzw. punktu kulminacji w kwestii podwyżek stóp procentowych, co powinno nastąpić na jesieni b.r. W tym kontekście warto pamiętać o tym, że rynki mają niesamowitą zdolność do dyskontowania przyszłych faktów, stąd też obserwowana ostatnio słabość europejskiej waluty nie jest tylko efektem niedoszacowania perspektyw amerykańskiego dolara w ostatnich tygodniach. Tak czy inaczej informacje zza Oceanu będą dzisiaj dosyć istotne - o godz. 14:30 poznamy dynamikę zamówień na dobra trwałego użytku w kwietniu (progn. 1,0 proc. m/m) i informacje o cotygodniowym bezrobociu (progn. 305 tys.). Z kolei o godz. 16:00 inwestorzy poznają wartość sprzedaży nowych domów w minionym miesiącu, co będzie istotne dla oceny sytuacji na rynku nieruchomości. Ze względu na ich wagę warto będzie dzisiaj zachować pewną ostrożność - dolar powinien się umocnić, ale nieznacznie. Kluczowe będzie zachowanie się rynków przy wsparciach w rejonie 1,3415 dla EUR/USD i 1,9800 dla GBP/USD co wynika z połowy wczorajszej białej świecy. Naruszenie w dół tych poziomów będzie oznaczać powrót do mocniejszego dolara, co i tak najpewniej nastąpi na przestrzeni tygodnia.
Perspektywa mocniejszego dolara, spadków na giełdach i silniejszego jena w najbliższych dniach będzie także negatywnie oddziaływać na złotego. Naruszenie poziomu 3,80 zł za euro jest tylko kwestią czasu, a to otworzy drogę do testowania okolic 3,8150-3,82 zł. W przypadku USD/PLN celem na najbliższe dni niezmiennie pozostaje poziom 2,86 zł. Po godz. za jedno euro płacono 3,7950 zł, a za dolara 2,8250 zł. Dzisiejsza publikacja zapisków z kwietniowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej o godz. 14:00 niewątpliwie będzie cenna dla głębszej oceny rozkładu głosów "jastrzębi" i "gołębi", ale nie powinna mieć większego wpływu na notowania naszej waluty
Opracował: