Jarosław Grzywiński, BCC: Niepokojące fundamenty spółek

Pomimo optymizmu, wysokich notowań WIG-u i innych wskaźników w spółkach jest ukrytych wiele problemów. Niepokoją mnie fundamenty, czyli wyniki sprzedażowe i kwestia związana z brakiem inwestycji – mówi Jarosław Grzywiński, lider rynków kapitałowych w BCC, były szef warszawskiej giełdy, gość programu Andrzeja Steca.

Publikacja: 04.12.2023 18:57

Gościem Andrzeja Steca w poniedziałkowym programie „Prosto z parkietu” był Jarosław Grzywiński, lide

Gościem Andrzeja Steca w poniedziałkowym programie „Prosto z parkietu” był Jarosław Grzywiński, lider rynków kapitałowych w BCC, były szef warszawskiej giełdy. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Wrócił pan z ciepłych krajów. Co pan tam robił?

Półwysep Arabski i Bliski Wschód to jeden z rynków, który będzie się rozwijał i stawał trzecim centrum finansowym świata po Nowym Jorku i Londynie. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie mają najlepsze lata przed sobą. Giełda rośnie w obu krajach, doskonale się rozwija, są pierwsze prywatyzacje. To perspektywiczny kierunek.

Jakie były największe niespodzianki mijającego roku?

Na rynku globalnym pozytywną niespodzianką było wszystko to, co wydarzyło się wokół sztucznej inteligencji. Między innymi wokół spółki OpenAI i całego zamieszania wokół ChatGPT. To jest trend na najbliższe lata, chociaż banki inwestycyjne mówią, żeby uważać na wyceny spółek technologicznych i podchodzić do nich z dużą ostrożnością.

Negatywną niespodzianką jest to, że zbyt wolno na rynkach globalnych rozwija się zielona energetyka. Cała transformacja energetyczna jest mocno spowolniona. Będziemy za to płacić cenę przez najbliższe dwa–trzy lata.

Być może napaść Rosji na Ukrainę przełożyła się na to spowolnienie.

Na pewno. Chociaż w sferze globalnej inwestorzy oswoili się z ryzykami geopolitycznymi. Co by się teraz nie działo (Izrael, Ukraina), globalny rynek inwestorski zaczął oswajać i mitygować te ryzyka.

W Polsce po wyborach nasze indeksy rosną, waluta się wzmocniła. To rynkowy biały łabędź?

Zdecydowanie tak. Po 15 października cały rynek inwestycyjny, nawet inwestorzy zagraniczni, zobaczył zielone światło, i ten optymizm jest naturalny. Wszyscy liczą na napływ gotówki i inwestycji do Polski w 2024 r. Pewnie hurraoptymizm jest chwilowy, związany z tym kwartałem, ale to bardzo dobry prognostyk i dobrze wróży na przyszły rok.

Wszyscy myślą, że wróci rynkowe podejście, a tymczasem pojawiają się kolejne pomysły polityków, żeby np. przerzucić koszty na spółki publiczne. Ten optymizm nie jest za duży?

To jest problem polskiego trzydziestolecia, głównie w zakresie polityki energetycznej i zdominowania tego sektora przez publiczne państwowe spółki. Nie poradziliśmy sobie szybko, żeby odseparować publiczne spółki energetyczne od zasad wolnorynkowych. Będziemy musieli to powoli poukładać. Te ryzyka zawsze będą. Rynek zagranicznych inwestorów instytucjonalnych zrozumiał tę specyfikę, że jeżeli inwestuje się w spółki energetyczne w Polsce, w firmy z WIG20, trzeba brać pod uwagę ryzyka związane z tym, kto jest właścicielem i jakie są ograniczenia z tym związane.

Pojawił się pomysł zniesienia podatku Belki dla dłuższych inwestycji do 100 tys. zł. To może być impuls, który wywoła potężną falę wzrostową?

Jestem zwolennikiem zniesienia tego podatku, nawet w większym wymiarze. To by oczyściło atmosferę wokół rynku, bo wiele lat mówimy o tym podatku. Zniesienie podatku Belki to tylko jedna z inicjatyw, które powinny służyć orzeźwieniu i odbudowie rynku kapitałowego, bo ma się gorzej niż w krajach rozwiniętych. Liczę, że to będzie pierwszy krok, a w następnych latach całkiem uwolnimy się od tego toksycznego podatku dla inwestorów.

Jak pan przewiduje końcówkę roku na warszawskim parkiecie i innych giełdach? Będziemy mieć rajd św. Mikołaja?

Na rynkach globalnych zdecydowanie tak. Prognozy banków inwestycyjnych na kolejny rok są ostrożne. Paradoksalnie, im większa gospodarka, tym oceny są bardziej ostrożne. Chociaż JPMorgan podaje, że S&P 500 powinien wzrosnąć o około 8 proc. W Warszawie mamy wreszcie rekord WIG-u. Końcówka roku, po zaprzysiężeniu nowego rządu, będzie optymistyczna. W takich sytuacjach rynki kapitałowe bardziej rządzą się emocjami niż rozumem, więc będzie pozytywne zakończenie roku. Przyszły rok też będzie dobry dla rynków kapitałowych.

Czeka nas hossa dekady na warszawskim parkiecie?

Hossa dekady może nie. Zapominamy, że jesteśmy w czymś w stylu recesji, zarówno jeśli chodzi o gospodarkę globalną, jak i lokalną. Jednak wzrosty będą i 2024 będzie dobrym rokiem na rynkach kapitałowych.

Mamy dobre nastroje w krajowych funduszach inwestycyjnych. Znów płynie kapitał do funduszy akcji. Jest szansa na przełom i większy przepływ z bezpiecznych funduszy i lokat?

Tak. Rynek funduszy inwestycyjnych reaguje tak, że jak tylko pokażą się wzrosty po pierwszym kwartale, następuje mocno progresywny napływ środków z bezpieczniejszych instrumentów finansowych. Jak na razie w czasach kryzysu inwestowano w nieruchomości i złoto. To może być początek odbudowy funduszy inwestycyjnych.

Na rynku pojawiła się pierwotna oferta publiczna akcji dewelopera Murapol. Tym razem uda się odnieść sukces?

Znamy strategów Murapolu w zakresie przygotowania IPO. To już było planowane kilka razy. Wydaje mi się, że wybrali dobry moment. Wskaźniki dotyczące sprzedaży, marży i banku ziemi dobrze rokują. Nie wiem, czy Murapol nie będzie pierwszą jaskółką z rynku deweloperskiego. W przypadku udanego debiutu mogą się ustawić następne spółki deweloperskie. Powiązanie nieruchomości z rynkiem kapitałowym w Polsce zawsze dawało dobre efekty.

W tym pomaga jeszcze rząd, bo proponuje dorzucenie pieniędzy do programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”.

W stosunku do tego programu jestem sceptyczny. To działanie proinflacyjne, dolewanie benzyny do pożaru. Akurat tego elementu finansowania nieruchomości nie popieram.

Widzi pan jakieś ryzyka dla inwestorów na horyzoncie?

Ryzyka są związane z fundamentami spółek. Pomimo optymizmu, wysokich notowań WIG-u i innych wskaźników, w spółkach jest dużo ukrytych problemów. Jeszcze z czasów pandemicznych. Niepokoją mnie fundamenty, czyli wyniki sprzedażowe i kwestia związana z brakiem inwestycji. Globalnie mamy czarne łabędzie, takie jak konflikty zbrojne. Jak pokazuje ostatni rok, nadchodzą w najmniej spodziewanych momentach i miejscach na świecie.

Rolowanie długu to też czynnik ryzyka?

Niedostępność pieniądza jest ryzykiem, które może rodzić pewne perturbacje na rynku, ale to też duża szansa dla rynku kapitałowego. Nawet dla spółek deweloperskich, które mają problem z programami obsługi obligacji, jedyną szansą pozyskania kapitału może być rynek kapitałowy. Pieniądz jest drogi i w ciągu dwóch lat nie można się spodziewać drastycznego obniżenia stóp procentowych.

Notował Grzegorz Balawender

Inwestycje
Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Złoto z perspektywą na kolejne rekordy
Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego