– Lepsze nastroje na tym rynku wynikają przede wszystkim z nadziei na porozumienie handlowe USA i Chin, która pojawiła się na przełomie poprzedniego i bieżącego tygodnia – wskazuje Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ, która jednocześnie podkreśla, że akurat soja jest bardzo wrażliwa na kolejne informacje dotyczące wojny handlowej. – Chiny są bowiem krajem generującym największy popyt na soję na świecie. Z kolei Stany Zjednoczone jeszcze do niedawna były największym eksporterem soi – to się zmieniło właśnie po wybuchu konfliktu handlowego z Państwem Środka, w wyniku którego Chiny zaczęły się przerzucać w większej mierze na dostawy soi z Brazylii czy Argentyny. Niemniej konflikt handlowy szkodzi wszystkim eksporterom, ponieważ wywiera negatywną presję na ceny soi na globalnym rynku. W przypadku tego towaru jest to najważniejszy czynnik wpływający na ceny – wyjaśnia Sierakowska. I chociaż to wojna handlowa gra na rynku soi pierwszoplanową rolę, to nie można zapominać także o innych czynnikach. – W Brazylii ważą się losy tzw. moratorium sojowego, czyli zakazu kupowania soi wyprodukowanej na gruntach wylesionych. Zakaz ten, wprowadzony w 2008 r., miał za zadanie chronić amazońską puszczę – i faktycznie doprowadził do mniejszej skali wylesiania na potrzeby upraw towarów rolnych. W poprzednim tygodniu brazylijska minister rolnictwa nazwała go jednak „absurdem" i zapowiedziała jego zniesienie. Na razie nie wiadomo, w jak dużym stopniu te działania wpłyną na notowania soi, jednak zniesienie moratorium z pewnością otworzy drogę do większej jej produkcji w Brazylii – dodaje Dorota Sierakowska. PRT