Czytelnicy Parkietu niewątpliwie dobrze pamiętają decyzję ministra finansów, wprowadzającą tak zwany podatek giełdowy. W powodzi analiz dotyczących ewentualnych jego skutków utonęła informacja odnosząca się do powodów, dla których ten podatek został wprowadzony. Wbrew pozorom potrzeba zdobycia środków finansowych nie była podstawą podjętej decyzji. Bardziej chodziło o zasadę. Zasadę tak zwanej neutralności podatkowej.
Neutralność podatkowa oznacza, że Skarb Państwa traktuje w sposób jednakowy każdy rodzaj działalności gospodarczej, zatem i inwestycyjnej. Ewentualne odstępstwa od tej zasady, czyli wprowadzenie ulg i zwolnień podatkowych muszą być uzasadnione i tymczasowe. Oszczędności inwestowane są dla dochodu. Każdy dochód, niezależnie od sposobu jego uzyskania, powinien być opodatkowany. Zatem dochód przynoszony przez oszczędności zainwestowane w własną firmę, czy też trzymane na rachunku bankowym lub w formie papierów wartościowych powinien być jednakowo opodatkowany.
"Wakacje" podatkowe dla dochodów z giełdy miały uzasadnienie w okresie, kiedy giełda rozpoczynała swoją działalność i należało stworzyć zachętę do inwestowania w papiery wartościowe. "Wakacje" muszą się kiedyś jednak skończyć.
Dla giełdy neutralność podatkowa powinna być istotna z punktu widzenia emitujących akcje firm. Przedsiębiorstwo może pozyskać środki finansowe na inwestycje za pomocą kredytu albo emisji akcji. W pierwszym przypadku podstawą opodatkowania jest dochód stanowiący różnicę pomiędzy dochodem z inwestycji i płaconym oprocentowaniem kredytu. W drugim przypadku podstawą opodatkowania jest sam dochód z inwestycji sfinansowanej ze środków pozyskanych z emisji. Jak widać, podstawa opodatkowania i tym samym podatek są wyższe przy finansowaniu inwestycji za pośrednictwem emisji akcji niż za pomocą kredytu.
System podatkowy nie jest zatem neutralny z punktu widzenia form pozyskiwania środków. Likwidacja dyskryminacji podatkowej środków pochodzących z emisji jest możliwa. Wystarczy za podstawę opodatkowania przyjąć różnicę pomiędzy dochodem z zainwestowanych środków z emisji oraz "sztucznego" kosztu pozyskania tych środków. "Sztuczny" koszt byłby iloczynem środków pozyskanych z emisji i "obrachunkowej" stopy procentowej odpowiadającej przeciętnej stopie kredytowej.