Panika na parkiecie
Aż o 7 proc. w ciągu kilku minut spadły wówczas akcje Sbierbanku. Inwestorów przestraszyła informacja Reutersa. Agencja doniosła, powołując się na osobę związaną z ofertą banku, że ostateczna cena emisyjna może wynieść od 2200 do 2500 dolarów za walor. W tym samym czasie za papier Sbierbanku w Moskwie płacono 3490 dolarów. Autor depeszy nie chce ujawnić, od kogo otrzymał informację. W momencie gdy inwestorzy sprzedawali akcje banku, jego prezes Andriej Kazmin udzielał wywiadu dla radia Echo Moskwy. Szef spółki zdementował doniesienia Reutersa. Po wypowiedzi Kazmina gracze znów zaczęli nabywać papiery pożyczkodawcy.
7 lat więzienia za plotki
Sprawą zajął się jednak nadzór finansowy - przyczyny wahania cen dopatruje się w manipulacji. Prawdopodobnie autor depeszy będzie zmuszony ujawnić, kto dostarczył mu informację. JP Morgan i Credit Suisse, które organizują ofertę Sbierbanku, nie komentują sprawy. By uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji, rosyjskie władze przygotowują zmiany w prawie. Nadzór proponuje, aby manipulatorzy cenami, którzy wykorzystują media, byli skazywani na siedem lat więzienia. Odpowiedzialność za rozpowszechnianie plotek może ponieść również dziennikarz.
Pomimo że informacje o niskiej cenie emisyjnej zostały zdementowane, kurs walorów Sbierbanku na wczorajszej sesji spadał. Za jeden papier płacono 3410 dolarów.
Pożyczkodawcy nie pomaga równiez sceptycyzm analityków. Zdaniem ekspertów, oferta jest zbyt duża, a inwestorzy indywidualni niechętnie kupują akcje banku. Kuleje również marketing oferty. Sbierbank zapowiadał zakrojoną na szeroką skalę kampanię reklamującą emisję. Na razie jednak klienci banku mają problem z otrzymaniem zwykłych broszur informacyjnych.