Ostatnie sesje na rynkach zagranicznych były niezwykle emocjonujące. We wtorek większość indeksów giełdowych zanotowała bardzo silne spadki. Solidarnie dotknęły one większość rynków zagranicznych, niezależnie od położenia geograficznego. Zniżkowały zarówno indeksy amerykańskie, europejskie, jak i azjatyckie. Choć S&P 500 rozpoczął spadki już w połowie ubiegłego tygodnia, to jednak były one na tyle niewielkie, że nie pojawił się nawet krótkoterminowy sygnał sprzedaży. Tymczasem początek bieżącego tygodnia przyniósł tak silną przecenę, jakiej inwestorzy nie widzieli od wielu lat. Tego samego dnia S&P 500 przełamał dolne ograniczenie średnioterminowego kanału wzrostowego oraz jednocześnie zrealizował cały, wynikający z niego, zasięg spadków. Na wykresie indeksu pojawiła się bardzo długa czarna świeca, sięgająca górnego ograniczenia trzyletniego kanału wzrostowego, przełamanego pod koniec 2006 r. Tym samym zrealizowany został potencjalny zasięg korekty wzrostów z ostatnich miesięcy. Bynajmniej nie oznacza to jednak końca ruchu. Obecnie najbardziej prawdopodobnym poziomem, do którego może dotrzeć S&P 500, jest 1365 pkt, zaś w pesymistycznym scenariuszu okolice 1340 pkt. Równie silnie jak giełdy za oceanem zniżkowały rynki środkowoeuropejskie. Choć w ich przypadku jesteśmy przyzwyczajeni do nieco większej zmienności, to jednak skala ruchu była dla wszystkich dużym zaskoczeniem. Na wszystkich trzech głównych indeksach regionu pojawiły się długie czarne świece, świadczące o zdecydowanej przewadze podaży nad popytem. Choć wczorajsza sesja przyniosła już pewne uspokojenie nastrojów, to jednak wydaje się, że w ciągu najbliższych tygodni nie ma co liczyć na powrót wzrostów. Kolejne dni powinny przynieść przełamanie dolnych ograniczeń średnioterminowych kanałów wzrostowych, w konsekwencji czego należałoby spodziewać się utrzymania spadkowej tendencji nawet do końca obecnego miesiąca.