Ostatnie sesje na rynkach zagranicznych przyniosły powrót wzrostów. Niestety, można mieć pewne zastrzeżenia co do ich trwałości. Choć na razie nie pojawiły się jeszcze sygnały sprzedaży, to jednak ryzyko kontynuacji spadków z początku miesiąca jest wysokie. Po powtórnym spadku do wsparcia w strefie 1490-1495 punktów, S&P 500 od połowy zeszłego tygodnia silnie zwyżkuje. Pomimo wzrostów, indeks cały czas pozostaje jednak poniżej ostatniego lokalnego maksimum z początku czerwca na poziomie 1540 pkt. Co prawda, ostatnie sesje przyniosły wyhamowanie ruchu i rozpoczęcie krótkoterminowej konsolidacji poniżej wymienionego poziomu, ale nadal nie można wykluczyć próby jego przełamania w ciągu kolejnych sesji. Warto jednak zauważyć, że pokonanie oporu nie będzie równoznaczne z powrotem trendu wzrostowego. Indeks cały czas bowiem będzie znajdować się poniżej innego, silnego oporu w postaci górnego ograniczenia średnioterminowego kanału wzrostowego, przebiegającego w okolicy 1555 pkt. Tym samym o powrocie wzrostów tak naprawdę będzie można mówić dopiero po jego pokonaniu. Do tego czasu obowiązywać powinien scenariusz korekcyjny i zajęcie długiej pozycji obarczone byłoby nadmiernym ryzykiem. Sytuacja na rynkach środkowoeuropejskich pozostaje nierozstrzygnięta. Choć teoretycznie rzecz biorąc, indeksy powinny zniżkować już od początku czerwca, to jednak w połowie ubiegłego tygodnia zamiast spadków, pojawiły się wzrosty. Najwięcej zyskał WIG, któremu udało się nawet przełamać ostatnie lokalne maksimum. Silnie zwyżkował także BUX, tworząc podwójny szczyt niemal idealnie pod górnym ograniczeniem średnioterminowego kanału wzrostowego. Bez zmian natomiast przedstawia się sytuacja PX, który już niemal od dwóch miesięcy kontynuuje ruch horyzontalny. W obecnej chwili trudno jednoznacznie stwierdzić, czy kolejne sesje przyniosą kontynuację wzrostów, czy też powrót spadków. W każdym razie, ryzyko pojawienia się korekty wydaje się na tyle wysokie, że z decyzją o kupnie wstrzymałbym się do czasu wyklarowania się sytuacji.