Nerwowa atmosfera związana z awarią systemu giełdowego i przesunięciem wczorajszego otwarcia o dwie godziny udzieliła się prawie wszystkim. Kontynuacja spadków z piątku sięgnęła w przypadku WIG20 niemalże poziomu 3700 punktów, ale ponownie ta magiczna granica okazała się zbyt silną ostoją popytu, by niedźwiedzie zdołały ją przebić. Choć rynek terminowy spadł chwilowo poniżej 3700 punktów, to przez większość sesji na kontraktach terminowych utrzymywała się dodatnia baza świadcząca o optymistycznym nastroju i potencjale do dalszych wzrostów. Przez drugą połowę dnia bykom udało się odrobić 50 punktów wartości indeksu WIG20, zamykając dzień minimalną stratą (0,2 proc. w dół). Baza na rynku terminowym wynosi 8 punktów na plusie, ale istotniejsza z perspektywy długoterminowej analizy jest różnica na późniejszych seriach, a ta sięga 20 punktów, co świadczy o niesłabnącym zaufaniu
do wzrostów.
Zdecydowanie mniej pozytywnie wygląda sytuacja, w jakiej znajdują się mWIG40 i sWIG80. Indeksy średnich i małych spółek straciły wczoraj na zamknięciu odpowiednio 1,1 i 1,3 proc. Jedynym uspokajającym faktem w tych spadkach jest wolumen, przy jakim przebiegała sesja. Wartość transakcji na poziomie 1,3 mld zł nie może być usprawiedliwiona jednorazowym skróceniem długości sesji - daje o sobie znać okres wakacyjny oznaczający tradycyjnie niższą aktywność inwestorów oczekujących sierpnia i danych za II kwartał. Wczoraj gwiazdą warszawskiego parkietu ponownie okazał się Elektrim, zyskując ponad 13 proc. Pozostał jednak osamotniony jako jedyna spółka z dwucyfrowym wzrostem. Ponad dwieście spółek odnotowało spadek kursu, średnio o 2,4 proc. W tym niechlubnym gronie nie zabrakło ponownie debiutującego w zeszłym tygodniu LC Corp - nadzieją na uratowanie magii debiutantów jest odbicie się kursu dewelopera równolegle z odbiciem WIG20 ok. godziny 13. Równolegle wzrasta też znaczenie historii wyników finansowych. Jak trwała jest ta tendencja i jak długo rynek może żyć bez związanej z ryzykiem adrenaliny przekonamy się, po debiucie Petrolinvestu. Wtedy to okaże się czy największy debiut prywatnej spółki na GPW był wyjątkiem od reguły czy punktem zwrotnym.