Czeski rząd dostał zielone światło na przeprowadzenie podatkowej rewolucji. Wczoraj zmiany w systemie fiskalnym oraz cięcie wydatków publicznych poparło 102 parlamentarzystów, przeciwko było 98.
Głosowaniu towarzyszyło wiele emocji, gdyż rząd premiera Mirka Topolanka dysponował jedynie 100 mandatami, które nie gwarantowały uchwalenia reformy.
Od losów ustawy zależała nie tylko wysokość podatków, ale też przyszłość rządzącego obozu. Koalicji zbudowanej wokół centroprawicowej partii ODS groził rozpad w wypadku nieuchwalenia zmian.
Reforma zakłada wprowadzenie od przyszłego roku podatku liniowego od osób fizycznych w wysokości 15 proc. W kolejnym roku rozmiar obciążeń fiskalnych miałby spaść do 12,5 proc. Teraz Czesi rozliczają się ze skarbówką według stawek 12, 19, 25 i 32 proc. Firmy zgodnie z planem będą płacić od następnego roku 21 proc. podatku, zamiast dotychczasowych 24 proc. W 2010 r. obciążenia wobec osób prawnych mają spaść do 19 proc.
Projekt przewiduje też podwyżkę VAT-u. Jednak dotyczyłaby ona tylko preferencyjnej stawki tego podatku, która ma wzrosnąć z 5 proc. do 9 proc. W konsekwencji podrożeją gazety, książki oraz żywność. Podstawowa stawka VAT u naszych południowych sąsiadów wynosi 19 proc.