Nadchodząca jesień będzie dla krajów Europy Wschodniej okresem emocjonującyh negocjacji w sprawie cen rosyjskiego gazu. Gazprom ma już wstępny grafik spotkań i podwyżek.
Na pierwszy ogień pójdą kraje nadbałtyckie. O możliwości znaczącego podwyższenia cen dowiedziała się już Litwa. Nieoficjalnie wiadomo, że cena gazu dla naszego północnego sąsiada może wzrosnąć ze 190 USD do 320 za 1000 m sześc. We wrześniu o planowanych podwyżkach mają dowiedzieć się Łotwa i Estonia.
Zdaniem specjalistów, w przypadku krajów nadbałtyckich gaz może drastycznie podrożeć. Do 1 stycznia 2008 r. Litwę, Łotwę i Estonię obowiązuje podpisane z Gazpromem moratorium na gwałtowne podwyżki ceny błęktinego paliwa. Wzamian rosyjski gigant ma zagwarantowane udziały w nadbałtykich spółkach dystrybuujących gaz. Z informacji dziennika "Kommiersant" wynika, że Rosjanie nie zamierzają przedłużać moratorium. W efekcie cena dla Łotwy i Estonii może zwiększyć się do 260-280 USD za 1000 m sześc. Gazprom już przed kilkoma laty ogłosił, że od 2008 r. cena gazu dla krajów nadbałtyckich będzie porównywalna z ceną dla Niemiec.
Litewski premier Gediminas Kirkilas proponuje w takiej sytuacji, aby kraje unijne, których dotyczy podwyżka, wspólnie negocjowały ceny gazu z Gazpromem. - Jest możliwość wciągnięcia do tych rozmów również innych państw unijnych, gdyż podwyżki nie dotyczą tylko nas. Samej Litwie nie byłoby łatwo prowadzić te negocjacje - powiedział Kirkilas.
Gorąca jesień czeka też negocjatorów z Białorusi i Ukrainy. Zgodnie z zapowiedziami Gazpromu, rozmowy z tamtejszymi władzami na temat warunków sprzedaży gazu mają odbyć się w październiku i listopadzie. Cena surowca, która będzie trafiać nad Dniepr, w dużej mierze zależy od negocjacji Rosjan z Turkmenami. Zdecydowana większość gazu, który trafia na Ukrainę, pochodzi z Azji Środkowej. Gazprom kupuje go u lokalnych producentów, a Ukraińcom paliwo sprzedaje spółka RosUkrEnergo, w której paliwowy potentat z Rosji ma połowę udziałów.