Potencjał drzemie w sklepach depozytowych

Giełdowe spółki odzieżowe modyfikują formy współpracy z partnerami handlowymi. Ma to zapewnić lepszą efektywność działania

Publikacja: 31.10.2007 08:43

Przedsiębiorstwa handlowe nie chcą tracić wpływu na politykę sprzedaży prowadzoną przez partnerów franczyzowych. Dlatego coraz częściej decydują się na modyfikację zasad współpracy. Chodzi głównie o to, że towar sprzedawany w ich sklepach pozostaje własnością firmy. Transakcje są ewidencjonowane w kasach fiskalnych właściciela brendu, a nie właściciela punktu sprzedaży.

W odróżnieniu od klasycznej działalności franczyzowej pośrednicy nie muszą angażować pieniędzy w zakup towarów. Zdejmowane w ten sposób jest z nich również ryzyko pozostania z zapasami. Dzięki temu w salonie, praktycznie przez cały sezon, powinna być dostępna pełna oferta asortymentowa. Zdaniem specjalistów z branży taka forma współpracy pozwala partnerom handlowym działać z większym rozmachem i osiągać lepsze wyniki.

Wyniki się poprawiają

Bogusz Kruszyński, wiceprezes Redanu, uważa, że na taką formę współpracy do końca tego roku zostaną przekształcone wszystkie salony Troll (teraz sklepów własnych i franczyzowych jest łącznie 77 w Polsce oraz 5 za granicą). Jego zdaniem, sklepy tej marki (sprzedające odzież damską), które funkcjonują na zmienionych zasadach, uzyskują większe obroty. - Możemy lepiej zarządzać polityką sprzedaży i wyprzedaży. Patrząc globalnie, jesteśmy w stanie szybko oceniać i reagować na wyniki uzyskiwane na poszczególnych lokalnych rynkach - tłumaczy wiceprezes Redanu.

Wszystkie sklepy franczyzowe Top Secret, czyli drugiej marki należącej do łódzkiej spółki, już od początku 2006 r. działają według nowych zasad. Zdaniem B. Kruszyńskiego, w dłuższej perspektywie widać, że dzięki temu osiągają poprawę sprzedaży. Z kolei w sieci sklepów dyskontowych Textilmarket wszystkie punkty są własnością giełdowej spółki. Redan posiada teraz łącznie około 300 sklepów.

LPP, handlujące odzieżą w sklepach Reserved i Cropp, też korzysta z partnerskich zasad współpracy. Partnerzy wykładają swoje pieniądze na wynajem, wystrój sklepu i zarządzanie sprzedażą. Przy cenionej przez klientów marce mają jednak zapewniony wysoki obrót i niemal gwarantowany poziom prowizji. - Nigdy nie zostaną z zapasami, bo właścicielami sprzedawanych wyrobów jest cały czas LPP - mówi Dariusz Pachla, wiceprezes LPP. Jego zdaniem, to bardzo korzystne rozwiązanie dla partnerów handlowych. Dla spółki takie rozwiązanie też jest atrakcyjne.

Możliwy szybszy rozwój

- Dzięki współpracy z pośrednikami możemy szybciej rozwijać sieć sprzedaży, bo część pracy w tym zakresie robi ktoś inny - twierdzi wiceprezes LPP. Z punktu widzenia spółki formuła, w której sklep działa, nie ma wpływu na osiągany wynik. Zarobkiem dla pośrednika jest prowizja od obrotów. D. Pachla twierdzi, że jej wartość jest zbliżona do kosztów generowanych przez sklepy własne, więc wynikowo się to wyrównuje. Podobnego zdania jest B. Kruszyński. Wiceprezes Redanu uważa, że z punktu realizowanej marży sama zmiana nie ma dużego znaczenia. Pomaga jednak zwiększyć obroty takiego sklepu, a to przekłada się pozytywnie na osiągany wynik.Około 15 proc. powierzchni handlowej LPP w Polsce jest zarządzane przez pośredników. Za granicą spółka ma salony własne. Wyjątkiem jest Słowacja, gdzie kilkanaście sklepów funkcjonuje na zasadzie franczyzy.

Sieć partnerów handlowych rozwija także Próchnik, specjalizujący siź w produkcji i handlu garniturów i odzieży wierzchniej (kurtki i płaszcze). Na razie w tej formie funkcjonuje pięć punktów. Mikołaj Habit, wiceprezes Próchnika, zapowiada, że takich punktów będzie przybywać. Producent garniturów chce rozwijać także sieć sklepów własnych. Do końca roku ma ich być 25 (teraz jest 21).

Rezerwa na przyszłość

W odróżnieniu od sieci firm odzieżowych partnerzy obuwniczego NG2 cały czas działają na zasadzie klasycznej franczyzy. - Gdzieś z tyłu głowy cały czas myślimy o zmianie formy na pośredników handlowych. Traktujemy to na razie jako potężną rezerwę dla dalszego wzrostu obrotów w tych salonach - mówi Mariusz Gnych, wiceprezes NG2. Jego zdaniem, salony franczyzowe mają teraz nieco słabsze wyniki sprzedaży niż sklepy własne. Z reguły zamawiają mniej towaru, niż mogliby sprzedać. Obawiają się bowiem, że przy niesprzyjającej koniunkturze zostaną ze starymi kolekcjami.

Zdaniem M. Gnycha, zmiana formy punktów franczyzowych na pośredników handlowych z pewnością nie nastąpi w tym roku. To raczej kwestia dalszej przyszłości. Teraz firma koncentruje się na dynamicznej rozbudowie sieci handlowej. - Mamy tyle do zrobienia w zakresie rozwoju organicznego, że na razie tego nie planujemy - twierdzi wiceprezes NG2.

Na polskim rynku odzieży i obuwia działa 85 systemów franczyzowych - wynika z opublikowanego ostatnio raportu Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych. Największą siecią operującą w branży obuwniczej jest CCC (275 punktów), a w odzieżowej Big Star (224) i Reporter (220).

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy