Przedsiębiorstwa handlowe nie chcą tracić wpływu na politykę sprzedaży prowadzoną przez partnerów franczyzowych. Dlatego coraz częściej decydują się na modyfikację zasad współpracy. Chodzi głównie o to, że towar sprzedawany w ich sklepach pozostaje własnością firmy. Transakcje są ewidencjonowane w kasach fiskalnych właściciela brendu, a nie właściciela punktu sprzedaży.
W odróżnieniu od klasycznej działalności franczyzowej pośrednicy nie muszą angażować pieniędzy w zakup towarów. Zdejmowane w ten sposób jest z nich również ryzyko pozostania z zapasami. Dzięki temu w salonie, praktycznie przez cały sezon, powinna być dostępna pełna oferta asortymentowa. Zdaniem specjalistów z branży taka forma współpracy pozwala partnerom handlowym działać z większym rozmachem i osiągać lepsze wyniki.
Wyniki się poprawiają
Bogusz Kruszyński, wiceprezes Redanu, uważa, że na taką formę współpracy do końca tego roku zostaną przekształcone wszystkie salony Troll (teraz sklepów własnych i franczyzowych jest łącznie 77 w Polsce oraz 5 za granicą). Jego zdaniem, sklepy tej marki (sprzedające odzież damską), które funkcjonują na zmienionych zasadach, uzyskują większe obroty. - Możemy lepiej zarządzać polityką sprzedaży i wyprzedaży. Patrząc globalnie, jesteśmy w stanie szybko oceniać i reagować na wyniki uzyskiwane na poszczególnych lokalnych rynkach - tłumaczy wiceprezes Redanu.
Wszystkie sklepy franczyzowe Top Secret, czyli drugiej marki należącej do łódzkiej spółki, już od początku 2006 r. działają według nowych zasad. Zdaniem B. Kruszyńskiego, w dłuższej perspektywie widać, że dzięki temu osiągają poprawę sprzedaży. Z kolei w sieci sklepów dyskontowych Textilmarket wszystkie punkty są własnością giełdowej spółki. Redan posiada teraz łącznie około 300 sklepów.