Akcje tańsze niż w ofertach publicznych
Akcje aż ponad 70% spółek, które były oferowane inwestorom w 1997 i 1998 r., są obecnie znacznie tańsze niż płacono za nie na rynku pierwotnym. Są wśród nich i takie, po które ustawiały się długie kolejki chętnych. Jednak, zdaniem analityków, nie jest to zjawisko niezwykłe, lecz często spotykane w okresach dłuższej dekoniunktury.Z "pierwszej piątki" (Próchnik, Krosno, Exbud, Kable, Tonsil), która weszła na giełdę papierów wartościowych 16 kwietnia 1991 roku, jedynie papiery Tonsilu są dzisiaj notowane poniżej ceny sprzedaży na rynku pierwotnym (8 złotych). Taniej niż w ofercie można także kupić na GPW papiery debiutującego w połowie 1991 roku po 4,75 złotych Swarzędza. Cena akcji pozostałych dziewiętnastu firm, wchodzących na giełdę do końca 1993 roku, z małymi wyjątkami jest dzisiaj znacznie wyższa.Długoterminowi inwestorzy, kupujący papiery w ofertach pierwotnych na fali entuzjazmu na początku 1994 roku, jeśli ich do tej pory nie sprzedali, nie mają powodów do zadowolenia.Większość wprowadzanych wówczas na parkiet spółek jest obecnie niżej wyceniana przez rynek. Nawet oferowane po niezwykle atrakcyjnej cenie akcje BŚK (50 złotych) są po 5 latach "tylko" trzykrotnie droższe.Papiery Remaku, Novity, Agrosu, Espebepe, Prochemu i Rafako straciły na wartości od 50 do 80 procent. Tańsze są obecnie między innymi akcje Optimusa, którego nowa emisja w 1994 roku bez problemu znalazła nabywców po 37,5 złotych, Kredyt Banku sprzedającego na rynku pierwotnym akcje po 16 złotych oraz Stalexportu (po 34 złote).
Dokończenie ze str. 1Po załamaniu na warszawskiej giełdzie w 1995 r. papiery w ofertach publicznych sprzedawano z dużym dyskontem do już notowanych. Z 21 spółek, jakie weszły wówczas na GPW, niżej wyceniane są akcje tylko 6.Od 1996 r. do połowy 1997 r. prawie wszystkie emisje obejmowano bez pomocy gwarantów, a duża ich część kończyła się wysoką redukcją kupna. Duże prawdopodobieństwo wysokich zysków dawało uczestnictwo w ofertach firm o niedużej kapitalizacji i o małej płynności. Kupno takich papierów, jak np. Ampli, graniczyło z cudem. Dobrą passę rynku pierwotnego przerwał dopiero kryzys na rynkach azjatyckich pod koniec 1997 r. Liczba nowych ofert nie zmniejszyła się jednak w 1998 r., a wręcz przeciwnie. Na giełdę oprócz kolosów zaczęły wchodzić małe spółki, z których część wywodziła się z programu NFI. Obecnie akcje większości z nich są znacznie tańsze niż w pierwotnej ofercie.- Spółki wybierają na przeprowadzenie nowych emisji okresy giełdowej koniunktury. Wtedy bez problemu można sprzedać akcje po wyższej cenie. Trudno się zatem dziwić, że obecnie te papiery są wyceniane niżej - uważa Sebastian Buczek, doradca inwestycyjny z ING BSK.
DARIUSZ JAROSZ