TKM
Obserwacja przyrody przynosi kojącą świadomość nieuchronnego następstwa pór roku, migracji ptaków, linienia psów. Człowiekowi potrzebne są takie kotwice, które dają poczucie sensu wśród wirów życia społecznego, na jakie jest skazany od kolebki po grób. Niezmienność przyrody jest obiektywna. Najbardziej potężni władcy ustępowali przed jej potęgą.Materia ludzka, tak wydawałoby się, giętka i elastyczna, też nie jest dość uległa i niechętnie poddaje się obróbce. Nie wie o tym niejeden manipulo, który, rozczarowany mizernymi rezultatami swoich wysiłków, próbuje ratować pozory i twarz oraz fałszować obraz rzeczywistości. Są to rozważania oczywiste. Znacznie ciekawsze są obserwacje prób oddziaływania na sferę gospodarczą. W niej można wyróżnić zarówno segmenty wrażliwe na wszelkie manipulacje, jak i te, które na ręczne sterowanie nie reagują. W ciągu ostatnich lat najbardziej odporne i oporne okazały się te dziedziny, które ustawodawcy - chyba wiedzeni proroczym przeczuciem - zabezpieczyli przed sobą samymi. Obserwujemy, na przykład, jak politycy, nawet najwyższego szczebla, chcieliby skłonić najpierw prezes NBP, a teraz Radę Polityki Pieniężnej do obniżki stóp procentowych. Ma to, ich zdaniem, przynieść zbawienne dla gospodarki owoce. Jakie - każdy Czytelnik dobrze wie, co parę tygodni opinie płyną na łamy i w eter. RPP jednak nie ulega, w każdym razie nie tym radom i argumentom.Nie inaczej zachowuje się rząd, gdy skonstruował już projekt budżetu. Posłowie, związkowcy, żurnaliści widzą wiele potrzeb inaczej, niż chce gabinet i prawie zawsze próbują skłonić ministra finansów, by zgodził się z innymi, niż zaplanowano, priorytetami. Są to stałe reguły gry i zjawisko jest niezmienne. Gorzej, że do takiej gry zasiadają nieraz i ministrowie, ogłaszając wszem i wobec, że widzą nie tylko potrzeby, lecz i możliwości. Jeszcze gorzej jest, gdy nagle okazuje się, że najważniejsza figura w koalicji rządzącej dezawuuje ważne posunięcia rządu, kompromitując go w oczach rewindykacyjnie nastawionych związkowców.Optymistycznym jednak zjawiskiem jest opór, jaki najsilniej stawia politycznym naciskom rynek kapitałowy. Widać to najlepiej na wykresach kursów. Nie reagują one na najbardziej tromtadrackie wypowiedzi koalicji czy opozycji. Czy ktoś mógłby znaleźć związek między głosowaniem w Sejmie nad lustracją a, dajmy na to, poziomem WIG-20? Bogu dzięki, nie jest to możliwe. Co zatem jest takiego w tej sferze życia gospodarczego, że nie zachęca do wtrącania się? Obserwatorzy pamiętają ministra finansów, który próbował opodatkować transakcje giełdowe. Bardzo szybko się wycofał z pomysłu i nie podnosił go więcej. Dwa zjawiska o tym zdecydowały: solidarność uczestników rynku, zarówno jego instytucje, jak i emitenci i inwestorzy protestowali jednym głosem, oraz pewna hermetyczność rynku kapitałowego. Myślę, że dla polityków wszystko, co z giełdą się wiąże, jest zwyczajnie zbyt trudne, by uznali, że zyski polityczne z dłubania przy tym mechanizmie mogły przynieść jakieś korzyści. Pewnie dlatego w tym burzliwym pejzażu giełda, choć niedźwiedź z bykiem przepychają się na niej nieustannie, jawi się jak ustabilizowane miejsce wytchnienia od politycznych wirów. Oby tak było i w przyszłym roku.
PIOTR RACHTAN