Po raz kolejny przekonujemy się, że rynek NFI rządzi się swoimi prawami i tym razem nie poddał się nastrojowi przedświątecznej poprawy koniunktury. Główne wydarzenia na tym parkiecie rozgrywają się jednak w zupełnie innej płaszczyźnie. Ich przejawem są dokonywane co jakiś czas transakcje pakietowe oraz publikowane udziały procentowe podmiotów instytucjonalnych w poszczególnych funduszach. Giełdowa wycena akcji NFI nie wygląda zatem imponująco, a wartość obrotów podczas sesji jest tylko potwierdzeniem słabości tego parkietu. Potwierdzenie nie najlepszej sytuacji odnajdujemy także w technicznym obrazie rynku. W dalszym ciągu trudno bowiem mówić o znaczących sygnałach świadczących o powstrzymaniu tendencji spadkowej, ostatni wzrost zaś niewiele w tym układzie zmienił. Presja strony podażowej doprowadziła w ostatnim czasie do pokonania kilku obszarów potencjalnego wsparcia. W przypadku kontynuacji zniżki kolejną barierą mogącą powstrzymać deprecjację może okazać się obszar ok. 58,1-58,8 pkt., gdzie na wykresie świecowym znajduje się luka hossy, a w dalszej kolejności można też uwzględnić dotychczasowe historyczne minimum na wysokości ok. 55,1 pkt.Emocji nie wzbudza również kończący się okres ważności powszechnych świadectw udziałowych, które najprawdopodobniej zakończą "żywot" niewiele powyżej swojego historycznego minimum. Przebieg notowań tego papieru poza pierwszym okresem dynamicznej zwyżki był typowy dla rynku niedźwiedzia i od debiutu (104 zł) "cierpliwy" inwestor stracił blisko 43%. Wydaje się zatem, że rozstanie z tym papierem odbędzie się bez żalu, a rynek narodowych funduszy stanie się przez to bardziej czytelny. Po Nowym Roku dokona się również ostatnia odsłona w postaci konwersji świadectw i poznamy wszystkich znaczących akcjonariuszy poszczególnych funduszy.
.