Praktyczne spojrzenie

Podstawowym zadaniem dziennikarza jest zdobywanie informacji. Często nawet za główny miernik wolności słowa uznaje się łatwość dostępu do rozmaitych informacji i możliwość ich publikowania. Jeżeli dziennikarz nie może zdobyć informacji oficjalnie, próbuje nieoficjalnie. Czytamy wtedy komentarz typu "jak się dowiadujemy z dobrze poinformowanego źródła...".Dyplomaci opracowali cały słownik ułatwiający rozszyfrowanie prawdopodobnego źródła informacji, a dziennikarze, którzy potrafią się w tym poruszać, chodzą w glorii chwały za swą operatywność. Można powiedzieć, że jest to ich cnota zawodowa. Ale czy w każdym zawodzie? Wyobraźmy sobie spowiednika albo adwokata, który by nieoficjalnie powiedział dziennikarzowi to, czego nie może powiedzieć oficjalnie: byłby skończony w swoim środowisku, bo któżby mu jeszcze zaufał? Dlatego nawet prawo chroni tajemnicę spowiedzi i tajemnicę adwokacką.Istnieje więc grupa zawodów, w których zaufanie klienta jest niezbędnym warunkiem działania. Są to zawody zaufania publicznego. Do tej grupy powinni też należeć maklerzy i doradcy inwestycyjni. Tak jak adwokatowi powierza się wiadomości dotyczące ludzkich praw, a lekarzowi wiadomości o zdrowiu, tak maklerowi i doradcy powierza się informacje na temat statusu majątkowego. Prawo przewiduje sytuacje, w których makler czy doradca może być zwolniony z zachowania tajemnicy zawodowej, ale są to sytuacje wyjątkowe i ściśle opisane.Czyżby więc maklerzy i doradcy nie mogli niczego mówić? Wręcz przeciwnie! Podstawowym zadaniem doradcy jest opracowywanie analiz rynkowych i ich udostępnianie klientom lub czytelnikom. Są to jego autorskie opracowania i im częściej udaje mu się opracować trafną analizę, tym większy ma autorytet. Podobnie makler - co prawda nie może uprawiać "zawodowego doradztwa", ale umiejętność analizowania bieżącej sytuacji rynkowej jest jedną z zalet dobrego maklera. Dlatego maklerzy i doradcy podpisują swoje analizy, gdyż w ten sposób mogą zostać docenieni. A jeśli analiza będzie nietrafna - no cóż, to jest ryzyko zawodowe i nikomu ujmy nie przyniesie, jeśli się czasem pomyli. Ważne, by umiał z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość.Maklerzy i doradcy powinni jednak unikać wypowiedzi anonimowych, by nie narazić się na zarzut wykorzystania informacji, których ujawniać nie powinni, gdyż mogliby przez to stracić zaufanie swoich klientów. Jest to jedna z podstawowych zasad etyki zawodowej.Dlaczego ja to wszystko piszę? A dlatego, że właśnie przeczytałem informację o dymisji zarządu Elektrimu, gdzie "pragnący zachować anonimowość doradca inwestycyjny" oznajmia niesłychaną rewelację: że rynek czekał na tę decyzję, bo nie można tak postępować z właścicielami firmy! W tym momencie przestałem cokolwiek rozumieć. Przecież to było chyba dla wszystkich oczywiste, zresztą rynek też zareagował prawidłowo - natychmiast kurs akcji wzrósł maksymalnie. Dlaczego więc doradca bał się ujawnić swoje nazwisko??? Może bał się, że jego klientom nie spodoba się ta wypowiedź? No to w ogóle nie powinien tego mówić, bo jakże może komuś radzić coś, do czego nie jest przekonany albo co boi się podpisać własnym nazwiskiem?I żeby jeszcze dla wypowiedzenia takiego truizmu naruszać zasady etyki zawodowej? Tego już zupełnie nie rozumiem i chyba nigdy nie będę w stanie zrozumieć. No cóż, mam nadzieję, że to był tylko tak zwany "wypadek przy pracy"...

KRZYSZTOF GRABOWSKI

prezes Związku Maklerów i Doradców

Tekst stanowi wyraz osobistych poglądów autora