Tematem gospodarczym większości serwisów europejskich jest nadal wprowadzenie euro. Wydaje się, że inwestorzy zagraniczni, zajęci dotychczas przeliczaniem pozycji i przygotowywaniem systemów, przystąpili do zakupów ze zwielokrotnioną energią i mamy do czynienia ze swoistą euroforią. Spodziewano się, że na ostatniej sesji nastąpi znaczny wzrost kursów większości spółek, ale skala tego wzrostu musiała zaspokoić najśmielsze wymagania i zaskoczyć niedowiarków. Dzień wcześniej olbrzymi obrót sugerował radykalnie zwiększone zainteresowanie akcjami, ale wczorajszy obrót osiągnął dawno nie widziane poziomy bliskie 300 mln złotych. Dwie "najcięższe" spółki: Telekomunikacja i Pekao wzrosły o maksymalny dopuszczalny zakres. Wiele innych spółek też zanotowało takie skoki, a w przypadku Agrosu i Grajewa skończyło się to ofertą kupna i wzrostem na notowaniach ciągłych. Notowania Agrosu rosły od pewnego czasu, prasa doniosła o możliwym inwestorze strategicznym, więc doświadczyliśmy podobnej eksplozji kursu, jakiej świadkami byliśmy w przypadku Polifarbu C-W. Niestety, większość tych wzrostów nie znalazła potwierdzenia na notowaniach ciągłych, gdzie indeks nieznacznie spadł, ale niewątpliwie jest to związane z chęcią niektórych inwestorów do zrealizowania szybkich zysków narosłych zaledwie w ciągu paru dni. Nasuwają się pytania o trwałość tego nowego trendu. Każdy wzrost wymaga korekty, która pozwoli na realizację zysków, zmianę składu portfela i zajęcie nowych pozycji. Rozmiary obrotów, a zatem i nowych inwestycji są tak duże, że zapewne zwiastują trwalszą tendencję. Po raz pierwszy od pewnego czasu istnieje silna zbieżność między giełdą w Warszawie a giełdą amerykańską i zachodnioeuropejskimi. Nastąpił taki moment, że trudno znaleźć złe informacje, mogące osłabić nastroje na giełdzie, bo nawet przykra informacja o skierowaniu sprawy Elektrimu do prokuratury jest de facto dobrą informacją.
.