Import inwestycyjny

Udział dóbr inwestycyjnych w całym polskim imporcie wzrósł z 13% w 1995 r. do 15,5% w zeszłym roku. Jednak ciągle jest zbyt mały, by zapewnić gospodarce trwały, proeksportowy rozwój.Zdecydowana większość (około 65%) naszych zakupów zagranicznych to import zaopatrzeniowy. Przedsiębiorstwa kupują surowce i podzespoły, dzięki którym uszlachetniają własne produkty, często po to, by je bez problemów eksportować. Powielany z roku na rok import zaopatrzeniowy utrwala jednak starą strukturę produkcji krajowej.Kilkunastoprocentowy import inwestycyjny to - zdaniem wielu ekonomistów - zbyt mało, by dźwignąć gospodarkę na wyższy poziom technologiczny. Główny Urząd Statystyczny zauważa, że w naszym imporcie od lat niezmiennie duży jest udział dóbr kapitałochłonnych, maleje natomiast surowcowochłonnych. Niestety, zmniejsza się również import produktów "technologicznie intensywnych" (najnowocześniejszych, trudnych do imitowania). Eksperci z Rządowego Centrum Studiów Strategicznych przypominają, że kraje dziś przodujące pod względem stosowanych technologii importowały przed laty bardzo dużo takich towarów, zanim same stały się eksportowymi potentatami.Niespełna 20-procentowy import konsumpcyjny świadczy - wbrew obiegowym opiniom - o nie tak dużym popycie Polaków na zagraniczne "luksusy". Po pierwszych dziewięciu miesiącach 1998 r. na najwyższej pozycji listy dóbr importowanych ulokowały się samochody (kupiliśmy ich za 1,12 mld USD). Zaraz za nimi znalazła się ropa naftowa (1,02 mld USD). Import tych pierwszych był o 18,8% większy niż w pierwszych trzech kwartałach 1997 r. Wartość kupionej ropy naftowej zmalała o 32,1% ze względu na spadek jej cen na rynkach światowych.Na importowane maszyny do automatycznego przetwarzania danych (5 miejsce na liście) wydaliśmy do końca września 1998 r. 600 mln USD (niemal dwa razy mniej niż na samochody). Zakupy maszyn i urządzeń mechanicznych kosztowały nas 330 mln USD i znalazły się na 11 pozycji listy towarów najczęściej importowanych.

JACEK BRZESKI