Chłodnym okiem
W roku dziesięciolecia początku przemian nachodzą mnie refleksje, że nie wszystkie elementy transformacji zostały dostrzeżone i opisane. Chociaż należę do pokolenia urodzonego, wykształconego i ukształtowanego w PRL, jednak kiedy w roku 1989 zaczęła powstawać w Polsce gospodarka rynkowa, mój kapitał doświadczeń z życia w kapitalizmie był - na szczęście - stosunkowo bogaty. W kolejnych latach śledziłem i analizowałem na bieżąco rozwój wydarzeń, wskaźniki makroekonomiczne, zmiany systemowe i rozwój nowych mechanizmów gospodarczych z perspektywy wcześniejszych doświadczeń.Sądzę, że różne aspekty zmian, które nie dają się wyrazić wskaźnikami, warte są odnotowania i przypomnienia. Mam na myśli w szczególności fakt, że nowy system postawił większość ludzi wobec konieczności dokonywania wyborów. Stary system w dużej mierze dokonywał wyboru za zainteresowanych. Absolwent wyższej uczelni otrzymywał nakaz pracy w konkretnym przedsiębiorstwie, dochody były niewiele zróżnicowane, profesor uniwersytetu otrzymywał mieszkanie, a jego sąsiadem był robotnik. Kontrolowane przez władze kilkustronicowe trzy gazety codzienne pisały dokładnie to samo, dwa programy telewizji państwowej nadawały równocześnie dziennik telewizyjny itd. Wybór był dokonywany przez kogoś innego, obywatel biernie poddawał się zgotowanemu mu losowi.W nowym systemie jest zupełnie inaczej. Trzeba samemu rozglądać się za pracą i robić to lepiej niż inni, żeby osiągać wyższe dochody. Mieszkań nikt nie rozdaje, za to można je sobie kupić w zależności od możliwości finansowych. Polskie gazety codzienne swoją rozmaitością i objętością zostawiają w tyle niejeden rozwinięty kraj kapitalistyczny. Telewizja kablowa dostarcza około 20 kanałów polskojęzycznych. Można powiedzieć - raj na ziemi.Tymczasem większość ludzi czuje się zagubiona w nowej rzeczywistości. Nie potrafią znaleźć sobie odpowiedniej do ich wiedzy i kompetencji pracy, nadal mieszkają w niskostandardowych mieszkaniach, wierzą w rzeczy, w które chcą wierzyć (wypisywane w nierzetelnych gazetach) i ograniczają się do oglądania jednego programu telewizyjnego. Nieumiejętność dokonywania wyborów częściej zdarza się ludziom starszym niż młodszym, ale zdarza się to również i młodszym.Transformacja systemowa odbywa się ewolucyjnie, bez wstrząsów. Nikt ludziom w Polsce wyraźnie nie powiedział, że nadeszły czasy, w których można i trzeba podejmować samodzielne decyzje, dokonywać wyborów, od których zależy los, poziom życia i poziom satysfakcji z niego. Państwo, na szczęście, cały czas ogranicza pola ingerencji. Wielu zagubionych próbuje osiągnąć swoje przez protesty, lansowanie postaw roszczeniowych czy przez inne formy nacisku na władze. Władze z kolei coraz bardziej umiejętnie radzą sobie z takimi naciskami i skutecznie je neutralizują.Polskiego modelu kapitalizmu nie można nazwać drapieżnym. Jest w nim wiele elementów tzw. społecznej gospodarki rynkowej, z której rozbudowaną odmianą nie bardzo radzą sobie najbogatsze kraje Europy. Mimo to, wchodzenie polskiego społeczeństwa do systemu kapitalistycznego nie przebiega gładko. Rzeczywistość w gospodarce rynkowej różni się znacznie od sielankowych obrazów z niektórych amerykańskich seriali telewizyjnych. Opóźnienie technologiczne, niska wydajność pracy i przyzwyczajenia z dawnego systemu nie pomagają w czerpaniu korzyści z czasów, które dla jednych są lepsze, a dla innych trudniejsze.
BOHDAN WYŻNIKIEWICZ
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową