Chłodnym okiem

Badania opinii publicznej pokazały, że większość społeczeństwa sympatyzuje z chłopami, którzy blokowali w lutym drogi i jest za tym, aby dochody rolników były wyższe. Innymi słowy, ludzie w Polsce godzą się więcej płacić za żywność i dobrowolnie rezygnują z importowanych artykułów spożywczych. Postaram się dociec, co stoi za tą niezrozumiałą dla logiki rynkowej sytuacją.W kreowaniu opinii o przyczynach chłopskich wystąpień ważną rolę odegrały media. Chłopi byli niejednokrotnie przedstawiani jako ofiary niewłaściwej polityki rolnej, obniżania się inflacji, importu, pośredników i napadających na nich policjantów. Zdezorientowani i przytłoczeni sytuacją politycy wielokrotnie publicznie przyznawali chłopom rację i usprawiedliwiali protesty, a niektórzy nawet ich formę. Przeciwko chłopom byli tylko ludzie związani z samochodowym transportem drogowym.W badaniach opinii publicznej, podobnie jak niejednokrotnie w badaniach socjologicznych, zdarzają się pytania, które z góry narzucają ankietowanym odpowiedzi. Obawiam się, że tak właśnie było w tym przypadku. Nikt przecież nie pytał ludzi, czy chcą płacić więcej za żywność gorszej niż dotychczas jakości.Jest więcej przykładów urabiania opinii publicznej przez media w sprawach, które z punktu widzenia logiki gospodarki rynkowej powinny być przedstawiane w zupełnie inny sposób. Kilka lat temu Polskę obiegła złowroga wiadomość, że Hiszpania domaga się niższych ceł na banany i owoce cytrusowe sprowadzane do Polski. Stracą na tym polscy ogrodnicy, bowiem ludzie będą kupowali mniej jabłek. Cóż za troska o kieszeń rolnika i brak troski o kieszeń konsumenta i możliwość wyboru asortymentu.Media zwykle narzekają na ciężki los eksporterów, kiedy tylko jest mowa o mocnym złotym. Mocny złoty jest niekorzystny dla eksportu, zatem nie można dopuścić do jego aprecjacji. Nie zawsze zwraca się uwagę na fakt, że aprecjacja jest jedynym skutecznym mechanizmem wymuszającym poprawę efektywności gospodarowania i zmuszającym tym samym do zwiększania konkurencyjności. Poza tym aprecjacja zmniejsza lukę dochodową wobec rozwiniętych gospodarczo krajów i w dłuższej perspektywie przyczynia się do wzrostu zamożności społeczeństwa.Media stanęły w obronie wielkich bazarów, na których odbywał się handel przygraniczny, kiedy władze wprowadziły elementarny porządek na granicy państwowej, zapominając o ich rodowodzie z szarej strefy. Można było znaleźć głosy potępienia tej akcji jako wymierzonej w bazary - podporę polskiej gospodarki. Jak można było się spodziewać, po kilku miesiącach sytuacja wróciła do normy i z tego powodu nic w kraju się nie zawaliło.W ciągu ostatniego dziesięciolecia wyraźnie podniósł się poziom wiedzy ekonomicznej dziennikarzy zajmujących się gospodarką. Zdarzają się jednak przypadki powielania stereotypów, które prowadzą do wypaczenia sensu gospodarki rynkowej i jej mechanizmów. Może jestem niepoprawnym optymistą, ale mam nadzieję, że od czasu do czasu będę czytał w prasie o takich problemach polskiego rolnictwa, eksportu i drobnej przedsiębiorczości, których przedstawienie i dyskusja nad ich rozwiązaniem przyczyni się do postępu.Polskie rolnictwo stoi wobec rewolucyjnych i dramatycznych wyzwań, przed którymi nie ma odwrotu i które zmienią jego oblicze. Nie chcę moralizować, ale, doprawdy, nie wiem, dlaczego media kreują na bohaterów negatywne charaktery. Taka postawa tylko opóźnia przemiany wsi i stwarza złudne nadzieje, że wszystko można osiągnąć i wymusić na rządzie wymachując widłami przed kamerą.

BOHDAN WYŻNIKIEWICZ

Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową