Finansowe - czy strukturalne?

Ostatnie załamania finansowe miały zupełnie inne podłoże niż poprzednie kryzysy. W przeszłości przyczyną był długotrwały deficyt budżetowy i wysoki dług publiczny, obecnie źródłem kryzysów są zliberalizowane przepływy kapitałowe - stwierdził prof. Karol Lutkowski podczas konferencji poświęconej ryzyku finansowemu, zorganizowanej przez Fundację Rozwoju Rachunkowości w Polsce.Jedynie w Rosji i w Brazylii do załamania doszło z powodów tradycyjnych. Kraje Dalekiego Wschodu, które nawiedził kryzys, odznaczały się wysoką dynamiką wzrostu oraz dość zrównoważoną sytuacją finansów publicznych.Niebezpieczna atrakcyjnośćNiektóre z państw - tzw. tygrysy - nie były jeszcze całkiem stabilne i dlatego utrzymywały wysokie stopy procentowe, co zwiększało ich atrakcyjność dla zagranicznego kapitału - zwłaszcza dla niektórych funduszy inwestycyjnych, tak zwanych hedge funds, nastawionych na chwytanie doraźnego zysku i szybkie przemieszczanie się z rynku na rynek. Fundusze te są dzieckiem liberalizacji i globalizacji rynków.Źródła załamań tych dobrze rokujących gospodarek tkwiły nie tylko w spekulacyjnych przepływach kapitałowych, ale również w polityce krajowych przedsiębiorstw. Inwestowały one z rozmachem, finansując swoją działalność ze środków zewnętrznych, w tym zagranicznych. Gospodarki tygrysów tonęły więc w długach, ale nie był to dług publiczny, lecz prywatny.Nowe pasy transmisji- Zmieniły się także sposoby przenoszenia kryzysu. Kiedyś pasem transmisyjnym był tu handel zagraniczny. Kraj przeżywający kryzys wstrzymywał import, co negatywnie odbijało się na gospodarkach krajów eksportujących. Dzisiaj kryzys jest przenoszony za sprawą rynków transakcji terminowych - uważa prof. Karol Lutkowski.Jeśli w transakcjach typu futures przewidywania odbiegają od rzeczywistości, trzeba powiększyć kaucję, czyli włożyć do kasy dodatkową gotówkę. Koreańskie instytucje finansowe miały w swoich aktywach rosyjskie obligacje. Gdy przyszło do uzupełnienia kaucji, zaczęły te obligacje sprzedawać, co doprowadziło do załamania rosyjskiej giełdy.W szybkim rozprzestrzenianiu się kryzysu ogromną rolę odgrywa psychologia. A najnowsze techniki służą szybkiemu przepływowi informacji. W ostatnich miesiącach tąpnięcia obserwowano nawet na Wall Street, choć amerykańska gospodarka kwitnie i nie wykazuje jak na razie cech kryzysogennych.Bankructwo systemuKryzys dalekowschodni, który objął nie tylko gospodarki wschodzące, ale i japońską, sprzyja wyciąganiu wniosków o bankructwie działającego tam systemu finansowego. Amerykańscy ekonomiści przekonują, że to nie wolne przepływy kapitałowe i nawet nie długi, lecz system finansowania rozwoju, bazujący na bankach, uwikłanych w krzyżowe powiązania kapitałowe, obnażył swoją słabość. Na tym tle zdrowo jawi się system finansowania rozwoju za pośrednictwem rynku kapitałowego, który weryfikuje firmy, zmuszając ich zarządy do pracy, a nie do szukania pomocy u polityków.Niektórzy sięgają jeszcze głębiej. Kryzys dalekowschodni pokazał, że polityka przemysłowa i podporządkowana jej polityka kredytowa, polegająca na forsowaniu wybranych gałęzi i branż, zbankrutowały. Kryzys finansowy jest więc w istocie kryzysem strukturalnym, a zważywszy na "aksamitne" stosunki między władzą a biznesem - także kryzysem systemowym.Teraz wszyscy zastanawiają się, jak pobudzić japońską gospodarkę, która promieniuje na cały region dalekowschodni i ma ogromny wpływ na koniunkturę światową. Na razie mamy impas. Budżet nie chce wchodzić w długi, a skłonność do oszczędzania nie słabnie. Stopa procentowa jest bardzo niska, więc trudno ją obniżać. Zdaniem prof. Lutkowskiego, jedynym wyjściem jest rozbudzenie oczekiwań inflacyjnych, przekonując Japończyków, że realne stopy procentowe są negatywne. Z inflacją trzeba jednak uważać, by jej nadmiernie nie rozkręcić.Na tle tych doświadczeń rysują się pytania dotyczące naszych, polskich spraw i rozwiązań systemowych. Przede wszystkim chodzi o system finansowy. Można by również wyciągnąć wnioski dotyczące powiązań w gospodarce i roli polityków, którzy chcą nią sterować z pominięciem rynku.

MAŁGORZATA POKOJSKA