Makroekonomiczne wskaźniki wyraźnie sygnalizują, że nasza gospodarka dostała lekkiej zadyszki. Od października ubiegłego roku notujemy spadek produkcji sprzedanej przemysłu. Wprawdzie dynamika tych zmian nieco słabnie, jednak polskie przedsiębiorstwa mogą mieć duże kłopoty, zanim nastąpi odwrócenie niekorzystnej tendencji. Według ekspertów, winę za ten stan rzeczy w znacznej mierze ponosi zmniejszenie poziomu eksportu, w pierwszej kolejności do Rosji, a potem do niektórych państw Unii Europejskiej. Innym czynnikiem, który nie nastraja optymistycznie, jest fakt, że w ciągu dwóch miesięcy wykonaliśmy prawie 58% planowanego na ten rok deficytu budżetowego. Trudno obecnie stwierdzić, czy kolejne miesiące przyniosą poprawę sytuacji. Można mieć taką nadzieję, choćby dlatego, że w tym roku czeka nas kilka dużych prywatyzacji. Niemniej jednak już teraz podnoszona jest kwestia weryfikacji przewidzianego w ustawie budżetowej deficytu. Pewną przeciwwagę dla tych niewesołych danych stanowi zmniejszająca się inflacja oraz poprawiające się saldo obrotów towarowych.Giełda warszawska nie wykazywała ostatnio szczególnej siły. Jedną z przyczyn był z pewnością stan gospodarki, ale równie istotna mogła być obawa, iż wzrosty w Nowym Jorku zaraz się skończą. Kolejne rekordy Dow Jonesa nie robiły na graczach większego wrażenia, a kapitał zachodni, bez którego, jak wiadomo, żadna poważna tendencja wzrostowa na WGPW nie jest możliwa, raczej pozostał w domu, bo tam można było nieźle zarobić. Wiele wskazuje na to, iż w najbliższych dniach na warszawskim parkiecie zagości niedźwiedź, a katalizatorem spadków może być pierwsza większa deprecjacja na NYSE. W moim przekonaniu sytuacja taka będzie miała charakter krótkoterminowy, co można wykorzystać do interesujących zakupów.
.