Miniony tydzień na warszawskim parkiecie upłynął znów bez większych emocji. Te są udziałem uczestników rynków rozwiniętych na czele z Wall Street, gdzie inwestorzy witają z zachwytem przekraczanie przez Dow Jonesa magicznego poziomu 10 000 pkt. Na GPW namiastkę tego nastroju mogli przeżywać nieliczni akcjonariusze, w tym szczególnie BIG-BG, który został "wyniesiony" na fali spekulacji o skupowaniu akcji przez ewentualnego strategicznego inwestora bądź też propozycji umorzenia akcji będących do tej pory w posiadaniu spółek zależnych, co pozwoliłoby na zdobycie lepszej pozycji przez dotychczasowych akcjonariuszy. Dopóki zatem nie poznamy, co tak naprawdę jest przyczyną determinacji kupujących, BIG ma szansę w dalszym ciągu być "wielki". Indeksy giełdowe zakończyły tydzień na nieznacznym minusie, co można odbierać jako minimalny wymiar kary za niekorzystne informacje makroekonomiczne i próbę zdymisjonowania głównego twórcy programu gospodarczego. Słabość rynku i brak reakcji na zdarzenia w tym wypadku okazały się pozytywnym elementem i pozwoliły utrzymać się indeksowi WIG powyżej linii tendencji wzrostowej, zapoczątkowanej jeszcze w październiku '98. Wizerunku Polski wśród zagranicznej finansjery oraz przyjętych założeń dotyczących wzrostu gospodarczego broni natomiast po raz kolejny prezes NBP H. Gronkiewicz-Waltz. Jej zapewnienia, że sytuacja gospodarcza nie wymaga zmian w polityce monetarnej, zaowocowała między innymi umocnieniem się złotego. Szansę na poprawę klimatu inwestycyjnego stwarzają ponadto zapowiedzi o sprzedaży jeszcze w tym roku PZU oraz przygotowaniach do prywatyzacji PKP. Te ostatnie impulsy mogą przynieść kolejną próbę zwyżki, choć przeciwwagą w tym względzie mogą okazać się publikowane obecnie wyniki finansowe spółek za luty.

.