Wczorajsza sesja przyniosła wzrost notowań większości walorów, ale biorąc pod uwagę skalę zwyżki podczas poniedziałkowych notowań ciągłych, niektórzy uczestnicy rynku mogą czuć się rozczarowani. Ten fakt jest jednak elementem potwierdzającym teorię, że nie można już stosować prostego przełożenia między pierwszą i drugą częścią sesji (a także na odwrót), a ponadto przy coraz większym udziale "ciągłych" w obrotach, nie od rzeczy jest na przykład teza, że obecny poziom notowań można traktować właściwie już jako spadek czy spadkową korektę. Niemniej jednak wczorajsza zwyżka na fixingu to kolejny rekord w tegorocznych notowaniach, a z technicznego punktu widzenia pokonanie następnej magicznej bariery podażowej przy ponad 50-proc. wzroście obrotów, choć przy jednoczesnym 40-proc. zwiększeniu się liczby zleceń.Dojrzewający powoli rynek nie może jednak ostatnio skorelować swojego zachowania z rozwojem koniunktury na Zachodzie i próby bardziej dynamicznych ruchów wzrostowych są osłabiane przez korekty spadkowe na głównych rynkach światowych. Obecny przebieg zdarzeń wydaje się jednak dobrze oddawać stan sytuacji makroekonomicznej, gdzie pojawiają się symptomy poprawy, zapowiadające odwrócenie niekorzystnych tendencji. Za przykład mogą tu posłużyć dane na temat dynamiki produkcji przemysłowej, która w marcu wzrosła o 22%, a w stosunku do marca zeszłego roku była wyższa o 3,5%. Jeśli dodamy do tego "kontrolowany" wzrost inflacji i realne prognozy dotyczące 4-proc. wzrostu PKB, to wydaje się, że warszawski parkiet ma szansę utrzymać zapoczątkowany jeszcze w październiku ubiegłego roku trend wzrostowy. Trzeba będzie jednak przyzwyczaić się do sytuacji, że rynek bardzo często będzie poddawany trudnym próbom, gdyż zarówno sytuacja fundamentalna, jak i obraz techniczny nadal kryją w sobie wiele zagrożeń.

.