Nie widać końca zmagań francuskich banków

Trwająca od kilku miesięcy batalia pomiędzy bankami Société Généralei Paribas oraz Banque Nationale de Paris, dotycząca konsolidacji, spotkałasię z reakcją francuskich instytucji rządowych.

W poniedziałek Jean-Claude Trichet, szef Banku Francji i zarazem prezes instytucji nadzorującej tamtejszą bankowość komercyjną i inwestycyjną - Cecei powiedział że oczekuje od prezesów wszystkich trzech banków kompromisu. Zaproponował, aby spotkali się oni na rozmowach w siedzibie banku centralnego. Krok ten obserwatorzy zinterpretowali jednoznacznie jako ingerencję rządu, choć formalnie nie zaangażował się on w rozwiązanie tego problemu. Niedawno minister finansów Dominique Strauss-Kahn powiedział jednak, że tak ważna sprawa, jak konsolidacja francuskiego sektora finansowego, nie powinna być rozstrzygana tylko przez rynek.Cecei zaleca, aby wstrzymać się z aprobatą dla nowej, podwyższonej oferty Société Générale, mającej na celu przejęcie Paribas. 14 czerwca, oprócz akcji, zaoferował on dodatkowo gotówkę za walory Paribas, podnosząc wartość oferty do około 20 mld USD. Podwyższona oferta uzyskała wprawdzie zgodę komisji rynków finansowych, jednak - zdaniem szefa Cecei - ewentualna fuzja o takiej wartości może mieć negatywny wpływ na współczynniki wypłacalności obu banków. Jeśli SG wypłaci Paribas dodatkową gotówkę (około 1,5 mld USD), wówczas współczynnik wypłacalności z kapitału podstawowego obu instytucji wyniesie około 7,5%. Międzynarodowe zasady bankowości ustalają minimalny poziom tego współczynnika na 4%, natomiast w tamtejszych bankach wynosi on średnio 6%. Posiadając współczynnik wypłacalności na poziomie 7,5%, Société Générale i Paribas będą miały bardzo duże możliwości rozwoju na rynku, Trichet obawia się jednak, co się stanie z BNP. Jeśli wypadnie on z gry, wówczas może stać się łatwym kąskiem dla zagranicznej instytucji finansowej, czemu chcą zapobiec francuskie władze.Wypowiedzi Tricheta pobudziły wyraźne spadki cen akcji wszystkich trzech banków na giełdzie w Paryżu.

Ł.K.