W ostatnich latach dominującym trendem w gospodarce światowej jest stały wzrost znaczenia przepływów finansowych, coraz bardziej oderwanych od zjawisk tzw. realnej gospodarki. Wartość transakcji na rynkach finansowych wielokrotnie przekracza wartość obrotów towarów i usług. Rzecz jasna, oderwanie sfery finansowej od sfery gospodarki realnej jest pozorne.

Przepływające strumienie kapitału pozwalają budować całkiem realne fabryki, finansować nowe technologie, tworzyć miejsca pracy. I na odwrót - zakłócenia w przepływie kapitału powodują, że realna gospodarka kurczy się, a tysiące ludzi traci źródła swoich dochodów.O ile jednak gospodarka realna napędzana jest pracą, kapitałem i innowacjami, to dla przepływów finansowych najważniejszym "czynnikiem produkcji" jest zaufanie. Gracze na rynkach finansowych albo wierzą w stabilność rynku i trendów, które są z nim związane, albo też nie. Czasami zaufanie lub jego brak są silnie umotywowane zjawiskami fundamentalnymi, a czasami pozostają z nimi w luźnym związku.Agencja Standard & Poor's ostrzegła właśnie, że może obniżyć rating banku Allied Irish Bank, ponieważ kupił on 80% akcji Banku Zachodniego. Agencja przyznała wprawdzie, że Bank Zachodni pasuje do portfela AIB oraz do strategicznego zainteresowania tej irlandzkiej instytucji finansowej rynkiem polskim. Poza tym, możliwa na dłuższą metę fuzja Banku Zachodniego z WBK, choć kosztowna i trudna, powinna przynieść dodatkowe zyski, a zatem zwiększyć siłę AIB.Ale S&P martwi się zbyt mocnym zaangażowaniem irlandzkiego banku w kraju, który - mimo dobrych wyników makroekonomicznych - jest wciąż rynkiem wschodzącym i ma według agencji dość mierne noty, odnoszące się do ryzyka inwestycyjnego. Są one niewspółmiernie niskie w stosunku do fundamentalnych wyników Polski. Powód? Zawieszenie spłaty zadłużenia zagranicznego przez rząd komunistyczny przed prawie 20 laty oraz bliskie sąsiedztwo z Rosją, z którą obroty handlowe Polski stanowią nie więcej niż 5%.Ekonomia staje się coraz bliższa psychologii, czasami miesza się z socjologią, która pozwala wyjaśniać zachowanie dużych grup ludzi, czasami wreszcie zaciąga dług od teorii doktryn politycznych, wyjaśniających zasady funkcjonowania państwa. Przed kilku laty Francis Fukuyama napisał głośną książkę "Zaufanie", w której pokazał związek między występowaniem różnych typów korporacji - w różnych krajach i różnych kulturach - a poziomem zaufania, jakie do siebie mają uczestnicy gry rynkowej.Czysta psychologia lub może socjologia. Ale czy można w inny sposób wytłumaczyć choćby głęboką zapaść ekonomiczną i cywilizacyjną Rosji - kraju dysponującego surowcami, rozbudowaną infrastrukturą i całkiem dobrze wykwalifikowanymi kadrami? Brakuje tylko zaufania. A właściwie wszyscy mają pewność, że w tym kraju nic się nie uda. Wszyscy - biznesmeni, którzy czują się bezpieczni w szarej strefie, opłacając się dodatkowo mafii, właściciele państwowo-prywatnych fabryk, żyjący głównie z szabrowania majątku, inwestorzy zagraniczni, grający w "rosyjską ruletkę" z myślą o wysokich zyskach od inwestycji krótkoterminowych, wreszcie - miliony kołchoźników, którzy nie uprawiają ziemi na własny rachunek - nie wierzą w stabilność rosyjskiego kapitalizmu. Zaufanie lub brak zaufania staje się samosprawdzającą prognozą.Psychologia powoli zaczyna dominować nad ekonomią. Dlatego tak ważne jest, by polityka gospodarcza, prowadzona przez rząd, i polityka monetarna banku centralnego były wiarygodne, by z rządu i banku centralnego nie wychodziły sygnały sprzeczne lub takie, które podważają wiarę inwestorów w stabilność makroekonomicznych fundamentów. Pojęcie "oczekiwania inflacyjne", odnoszące się do stóp procentowych, wysokości deficytu fiskalnego, wreszcie, kierunku prowadzonej polityki gospodarczej, staje się powoli podstawowym parametrem ekonomicznym. Oczekiwania mogą niesłychanie wzmocnić lub osłabić przebieg trendów fundamentalnych. Zwiększenie deficytu fiskalnego o 1 mld zł (0,2% PKB) nie zagroziłoby fundamentom makroekonomicznym, ale wiarygodność rządu, który wystąpiłby z propozycją nowelizacji budżetu i zwiększenia deficytu, gwałtownie by spadła, nasiliłyby się oczekiwania inflacyjne, skoczyłaby do góry cena kredytu, a strumień kapitału zagranicznego zmieniłby bieg, omijając Polskę. Fatalny dla wiarygodności polskiej polityki gospodarczej byłby kolejny kryzys polityczny, szczególnie gdyby w wyniku rekonstrukcji rządu odeszły osoby gwarantujące utrzymanie twardej polityki fiskalnej. Wreszcie, wiarygodność może być podmyta w wyniku ustępstw rządu wobec demonstracji kolejnych grup społecznych, które nie godzą się z werdyktem rynku i chcą, by państwo wzięło na swe barki utrzymanie ich miejsc pracy.

Witold Gadomski

publicysta "Gazety Wyborczej"